Utrzymanie passy samych zwycięstw przez obydwu liderów
Terminarz rozgrywek w obecnym sezonie ułożył się w taki specyficzny sposób, że teraz, pod koniec pierwszej rundy, jesteśmy świadkami swoistego play-off w lidze. Mecze dziewiątej kolejki na szczycie zdają się odgrywać rolę półfinałów. Spotkały się bowiem druga drużyna z trzecią i pierwsza z czwartą. Co prawda zwycięstwa zespołów niżej notowanych w tych potyczkach nie wpłynęłyby na zmianę lidera czy wicelidera, ale mogły mieć diametralny wpływ na sytuację walczących o mistrzostwo ekip. Jednak ani Pearl Jam, ani Tarabostes FC nie były w stanie (znowu) odebrać punktów najlepszym zespołom obecnych rozgrywek.
Pierwsza z nich została na wyjeździe wysoko, bo 5:1, pokonana przez KS KRZAKI. Goście po blamażu w poprzedniej kolejce szybko uświadomili sobie, że silne eksperymentowanie w taktyce nie przynosi pozytywnych efektów, a wręcz przeciwnie, i wrócili do standardowego ustawienia. Mecz z KRZAKAMI więc nie był już tak tragiczny, ale i tak gospodarze pokazali przejezdnym ich miejsce w szeregu. Po 18 minutach było już 2:0 po dwóch trafieniach obrońcy (!) Taraziusa Zieby, do przerwy jeszcze swoje bramki strzelili Wrocislaw Cisek i Blogota Ciupierdo, piątego gola dorzucił Frederick Mohylowski tuż po przerwie. Jedynym pocieszeniem dla graczy Pearl Jamu była honorowa bramka Jardela Hamesa w 68 minucie. Wbrew pozorom jest to jakiś sukces - nikomu nie udało się jak dotychczas w obecnym sezonie na boisku KRZAKÓW pokonać ich bramkarza. Do teraz.
Niszczyciele natomiast nie dali żadnych szans na wyjeździe drużynie Tarabostes FC. Co prawda osiągnęli mniejsze zwycięstwo niż KRZAKI z Pearl Jamem, ale tu ich dominacja była bardziej zarysowana. Niszczyciele przeprowadzili więcej akcji pod bramką rywali niż w wyżej opisanym meczu oba zespoły razem wzięte, posiadanie piłki również świadczy o zdecydowanej przewadze (62 do 38 %). Z kolei doszukując się jakichkolwiek plusów w grze gospodarzy, można zauważyć, że pierwszy raz Piotr Ruszkowski z drużyny Niszczycieli został powstrzymany przed zdobyciem co najmniej hat-tricka, czego dokonywał każdym swoim występie w tym sezonie. Teraz, w pojedynku z niedawną Puma Team trafił do bramki tylko raz. Ale za to wyręczyło go dwóch pomocników - Turok i Pasterski, którzy strzelili po jednym golu i ustanowili wynik na 3:0.
Zatem można powiedzieć, że zwycięzcy tych dwóch meczów między sobą stoczą walkę o awans i to już niedługo, bowiem finałowa batalia odbędzie się - i to w formie dwumeczu - w jedenastej i dwunastej kolejce. Zapowiada się więc finał z prawdziwego zdarzenia, a wcześniej, bo już za kilka dni, spotkają się przegrani wczorajszych spotkań, którzy będą walczyć o trzecie miejsce. Czyli tak się złożyło, że jesteśmy świadkami, wypisz-wymaluj, play-offów.
Na innych boiskach:
Coraz bardziej na piątej pozycji umacnia się Kononowicz Team, który w tej kolejce pobił swój własny rekord najwyższej wygranej w sezonie. Po pokonaniu Barcelony Dabie w 4 kolejce dziesięcioma bramkami, tym razem rozgromił u siebie beniaminka Orlęta Radzyń aż 12:0. Również poprawił swoje najlepsze osiągnięcie napastnik ??? który strzelił o jednego gola więcej niż właśnie z Barceloną - tym razem wpisał się na listę strzelców dziesięć razy. Ale to inny zawodnik otworzył wynik - Zbyszek Miarka, autor pierwszego i drugiego gola w meczu, a uczynił to w przeciągu pięciu minut od pierwszego gwizdka arbitra. Team Kononowicza traci zatem już tylko dwa punkty do czwartego Tarabostes i wobec tego, że albo trzecia albo czwarta ekipa na pewno straci punkty w nastepnej kolejce, ma szansę znaleźć się bardzo blisko czołówki.
Bardzo ciekawym meczem okazał sie pojedynek Barcelony Dabie ze Slash Powerem. Gospodarzom, wobec tego, że prezentuja sie ostatnio fatalnie, nikt nie dawał najmniejszych szans na zwycięstwo. I rzeczywiście początek meczu i cała pierwsza połowa potwierdziła słabość zespołu z Dabii - zdecydowana przewaga rywali w posiadaniu piłki i w ilości stwarzanych akcji podbramkowych. I przede wszystkim gol dla Slash Powera Mieszko Liermanna już w ósmej minucie meczu. Po przerwie wcale nie wyglądało to lepiej, jednak wystarczyły dwa kontrataki na przestrzeni trzech minut (69'-72') i z 0:1 zrobiło się 2:1. To był nokautujący cios dla zdecysowanie lepiej grajacych przejezdnych, którzy po nim już nie potrafili się podnieść. Ta porażka (piąta z rzędu) spowodowała spadek Slashu już w strefę barażową, na ósmą pozycję.
Wyprzedziła ich w tabeli i Barcelona i Stagnity. Te drugie wywiozły trzy punkty z Ostrołęki, wygrywając z Narwią też 2:1. Wynik powinien być zdecydowanie wyższy, gdyż spadkowicz zaprezentował się na tle gości bardzo mizernie. Jednak dużej przewagi w środku pola Stagnity nie potrafiły przełożyć na atak na bramkę, dość rzadko goszcząc na polu karnym przeciwnika. Jednak dwa gole Dionysiosa Pettkusa (w 30 i 52 minucie) wystarczyły do osiągnięcia zwycięstwa. Nawet kontaktowe trafienie Cleto Ponce w 71' nie mogło zmienić faktu, że to goście będą mogli dopisać sobie trzy punkty. Tym samym Stagnity jak na razie najlepiej wychodzą w walce o pozostanie w lidze - dość późno, ale jednak, zaczęły swój marsz z dolnych rejonów tabeli w stronę bezpiecznych miejsc, już będąc na szóstej pozycji.
Ochotę na awans ze strefy spadkowej miało również Strychowo, które brało udział w drugim, w tym sezonie pojedynku dwóch nowicjuszy. I o ile w pierwszym drużyna ta udowodniła swoją zdecydowaną wyższość nad Orlętami Radzyń, o tyle z Mominą już to się, wbrew oczekiwaniom, nie udało. Strychowo doznało zaskakującej porażki 1:3. Tutaj też gospodarze częściej byli przy piłce, ale to piętnasto-, szesnasto-latkowie z Mominy stwarzali sytuacje i strzelali bramki (Maksymilian Magdziarz w 9' i 57' oraz Maciej Bartelak w 84'. Strychowo stać było tylko na honorowe trafienie na minutę przed końcem meczu (Leon Pozorski). Zatem zamiast awansować, gospodarze spadają na przedostatnie miejsce i teraz nie mają już podstaw do mówienia o sobie jako o najlepszym beniaminku ligi.
W najbliższej kolejce:
Tak jak pisaliśmy, czeka nas teraz mecz o 3 miejsce pomiędzy Pearl Jamem a Tarabostes FC. Ci pierwsi w razie zwycięstwa będą mogli na podium poczuć się bardzo pewnie - nawet przegrana w rewanżu nie spowoduje ich spadku z pierwszej trójki. Natomiast jeśli wygrają goście, to oni znajdą się na trzeciej pozycji i ich pogoń za podium wreszcie się zakończy sukcesem.
A potem za tydzień już wielki finał.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCigVFy4GlSE2yndJHtGkdkvaY5IbqacMzqDCDu3TW0dterZ3AXDfDcIVbiyTgDOAFT-kyvtHe8mO8k1YPO_Pdsd-jArfKz7x71S_I9XnBoatSUInj0Yfy4C1DJgmdoTY_Shkna9Rv87c/s400/a.bmp)