Kononowicz Team - ZKS Olimpia Elbląg 1:2
Przed drugą kolejką żadne ze spotkań nie zapowiadało się jako szlagier. Tymczasem to na stadionie drużyny Kononowicza mecz okazał się najciekawszy ze wszystkich zaplanowanych na tą kolejkę. Tylko tutaj obie ekipy strzeliły bramki. Olimpia, tak jak na inaugurację sezonu, zaczęła pojedynek dość agresywnie. I znowu przyniosło to skutki w postaci szybko strzelonych goli. Najpierw trafił Üllo Kurk w 6. minucie, zaraz potem Witalis Wiatrak (12 minut później). I kolejny raz to "wystarczyło" zawodnikom z Elbląga, którzy prowadząc, zaczęli grać bardziej defensywnie i czekać na kontry. W odróżnieniu od poprzedniego spotkania udało się mimo ostrej gry nie zarobić żadnemu z obrońców czerwonej kartki. To znaczy nie w pierwszej połowie (wyrzuconego z boiska w zeszłym spotkaniu Karola Abraszewskiego zastąpił Adam Kicia). Dopiero po przerwie, kiedy akcje Kononowicz Team stawały się coraz groźniejsze, w 55. minucie obrońca Alonzo Maccarone odepchnął rywala i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Osłabienie gości spowodowało, że Kononowicz Team jeszcze śmielej zaczął atakować bramkę rywala. Na 20 minut przed końcem kontaktowe trafienie zaliczył ???, a im bliżej ostatniego gwizdka robiło się coraz ciekawiej. Ostatecznie jednak piłkarze Olimpii Elbląg mimo naporu rywali, uratowali wynik i z trudnego terenu pana Kononowicza wywieźli trzy punkty. Nie udało sie więc gospodarzom odegrać za pogrom z pierwszej kolejki z jednym z faworytów ligi czyli KS KRZAKAMI i czawarta drużyna poprzedniego sezonu ciagle jest bez punktów.
Na innych stadionach:
Potwierdzają się przedsezonowe zapowiedzi o tym, kto będzie w div6.248 faworytem. Zakładano, że awans między sobą będą roztrzygać Niszczyciele i KRZAKI. I tak to na razie wygląda. Niszczyciele po rozgromieniu Stagnitów podejmowały u siebie beniaminka Mominę. Wynik mógł być tylko jeden - jeszcze większy pogrom. Tymczasem trener gospodarzy nie wystawił do pierwszego składu strzelca czterech goli z inauguracyjnego meczu, czyli Piotra Ruszkowskiego. Mało tego, piłkarz oglądał mecz dopiero z trybun! Ten brak jednak nie wpłynął jednak negatywnie na siłę napadu Niszczycieli. Desygnowany na miejsce Ruszkowskiego Olgierd Furgat co prawda nie wpisał sie na listę strzelców ani razu, ale wyręczył go drugi napastnik Tadeusz Bubczyk oraz wszyscy pomocnicy: Pasterski, Sowa i Turok. Już po pierwszej połowie było zatem 4:0 i tak też się skończyło. W drugiej, mimo wciąż miażdżącej przewagi, goście zajęli się już bardziej zabawą niż atakowaniem, aby oszczędzać siły na kolejne pojedynki, również te towarzyskie, które Niszczyciele dużo rozgrywają przez cały czas od początku sezonu (w najbliższym czasie z Celtikiem Glasgow i Hörby FF).
KS KRZAKI grały w drugiej kolejce z bardziej wymagającym rywalem - ze Stagnitami. Tu również wszystkie gole padły szybko, KRZAKI wiedziały, że nie będzie łatwo, dlatego ruszyły od razu do ataku. Już w 3. minucie Lambart Waselenczuk musiał wyjmować piłkę z siatki Stagnitów po strzale Wrocislawa Ciska. A w 12. zmusił go do kapitulacji Blogota Ciupierdo. Mimo straty na początku dwóch bramek gospodarze nie dali za wygtraną. Usilnie próbowali odmienić losy meczu. Ale mimo, że ostatecznie posiadanie piłki przez nich wyniosło aż 68%, często nie potrafili nawet przedostać się pod pole karne KRZAKÓW, nie mówiąc już o tworzeniu sytuacji bramkowych. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem faworytów 2:0, którzy tak samo jak Niszczyciele przewodzą w tabeli bez straty ani jednego punktu, ani gola.
Tymczasem nie tylko te dwie drużyny mogą poszczycić się tak dobrym bilansem po dwóch kolejkach. Obrona Pearl Jamu i Barcelony Dabie również jest jak na razie nie do przejścia. Pierwsza z tych drużyn pojechała do Ostrołęki. Tam już Pearl Jam, w odróżnieniu od pierwszego meczu kiedy grał z beniaminkiem, nie był faworytem. Wynik konfrontacji w meczu ze spadkowiczem z piątej ligi, na dodatek na wyjeździe, stał przed meczem pod znakiem zapytania. Okazało się jednak mimo obaw, że Narew nie ma nic do powiedzenia w starciu z ósmym zespołem poprzedniego sezonu. Zwycięstwo gości 1:0 nie odzwierciedla różnicy klas, jaka była widoczna. Zwycięską bramkę dla Pearl Jamu w piątej minucie strzelił Jardel Hames. W obronie tego zespołu zadebiutował Han Blohoviak, niedawny nabytek. Nie miał jednak za dużo okazji do pokazania swoich umiejętności i udowodnienia swojej przydatności w drużynie. Nie musiał.
Barcelona Dabie z kolei z tarczą wróciła z meczu z Orlętami Radzyń. Wygrała również 1:0, po golu Izydora Bentkowskiego w 57 minucie. Jak na razie tylko ten napastnik strzela gole w drużynie Barcelony (w zeszłej kolejce wpisał sie na listę strzelców dwa razy). Podobieństw z pierwszym meczem teamu z Dabii jest więcej. Otóż po raz drugi to rywal częściej atakował, więc wynik mógł być zupełnie inny. To po pierwsze. A po drugie, znów Barcelona dopisuje sobie komplet punktów po spotkaniu z beniaminkiem. Nie miała jeszcze okazji zagrać z kimś kto wiosną nie był jeszcze z siódmej lidze. Zatem wysokie miejsce w tabeli po dwóch kolejkach (tak samo jak bilans) nie musi świadczyć o tym, że zespół jest w stanie zagrozić największym faworytom. Może, ale nie musi.
Z grona beniaminków Strychowo, które spośród nich zapowiada sie najlepiej, wyłamało się w tej kolejce. Drużyna stała się pierwszym z nowicjuszy, która zapisuje na swoje konto pierwsze punkty i bramki. To znaczy jedna bramkę, ale za to przynoszącą zwycięstwo. Strychowo pokonało Slash Power, a szczęsliwym strzelcem okazał się Grzegorz Wojtkiewicz na siedem minut przed końcem meczu. Bardzo duże znaczenie co do takiego roztrzygnięcia miał fakt, który nie zdarza sie często na boiskach piłkarskich. Wyrzucony z murawy został napastnik Slashu Przemysław Tyskie... w pierwszej minucie meczu! Zatem już od samego początku gospodarze grali w przewadze. Takiej szczęśliwej sytuacji nie mogli nie wykorzystać, tym bardziej, że w następnym meczu, na boisku Niszczycieli, będzie o jakiekolwiek punkty zdecydowanie trudniej. Przy okazji spotkania Strychowa ze Slash Power warto dodać, że goście grali w eksperymentalnym ustawieniu - zupełnie bez lewego skrzydłowego (Duschenski), za to z pięcioma obrońcami (doszedł Borys Rudy).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWUSaX0tkSWepH5cDeTrjfBxwkBPsyolFZaj5xn7bjwnQzNDI9dsSbMaunv18ohfnZYqW_DtBWTuQfUbYarI7apH_TvGv7DYEMAehD2iUfQAu5hYtui2ob5bo5M-Yu1NxOVTkarMse-6c/s400/a.bmp)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz