poniedziałek, 24 września 2007

piątek, 7 września 2007

Jedenasta kolejka czyli wielki finał - część 1

Mecz kolejki: FC Niszczyciele : KS KRZAKI 5:0

FC NISZCZYCIELE MISTRZEM!!!!!
To jedyny wniosek, jaki się nasuwa po obejrzeniu tego meczu. W pojedynku dwóch dotychczas niepokonanych drużyn Niszczyciele nie dali żadnych szans rywalom i rozgromili ich aż 5:0. Trudno teraz wyobrazić sobie, żeby w rewanżu było odwrotnie. Gospodarze pokazali, że są najlepszą drużyną w lidze. Dotychczas niemal cały czas na prowadzeniu tylko różnicą bramek, teraz w końcu udowodnili swoją wyższość. Już sama przewaga w posiadaniu piłki (70% do 30%) nie pozostawia wątpliwości, komu należy się mistrzostwo. Jak zwykle na wagę złota okazał się występ Piotra Ruszkowskiego, który strzelił aż cztery bramki. Piątą dorzucił Valerius Pasterski. Wbrew pozorom jednak gospodarze zagrali asekuracyjnym ustawieniem - oprócz pięciu obrońców występujących za każdym razem, w taktyce znalazło się miejsce również defensywnemu pomocnikowi. Zabrakło więc ofensywnego pomocnika, ale jak się okazało, nie spowodowało to braku podań do napastników - ci stworzyli aż 25 sytuacji podbramkowych. Za to zmniejszyło znacznie siłę ofensywną KRZAKÓW, którzy przedarli się przez ten gąszcz grających defensywnie zawodników tylko sześciokrotnie. Nieobecność jednego z dwóch najlepszych snajperów KRZAKÓW, pauzującego za czerwoną kartkę Fredericka Mohylowskiego okazała sie zatem bardzo dużym osłabieniem. W jego powrocie w rewanżu jedyna nadzieja gości na to, żeby Niszczyciele nie uciekli im w ilości punktów jeszcze bardziej.

Na innych boiskach:

Wszystkie trzy zespoły walczące o trzecie miejsce odniosły w tej kolejce zwycięstwa. Tarabostes, który znajduje się na podium od kilku dni, pokonał 5:1 Barcelonę Dabie. Już po pierwszych trzech minutach było 2:0 po golach Trzenzalskiego i Hatmana. Łącznie hat-tricka zaliczył ten pierwszy. Piąte trafienie to gol Tadeusza Bendyka. W drugim meczu z rzędu Barcelona musiała się zadowolić tylko honorowym trafieniem - tym razem Izydor Bentkowski trafił w 61 minucie.

Pearl Jam podniósł się po porażce z Tarabostes i u siebie spokojnie pokonał Slash Power 3:0. Tu po jednym golu rozdzielili między sobą pomocnik Idzi Gruchacz oraz dwójka napastników: George Fernkvist i Jardel Hames . Dla Slasha to już siódmy mecz z rzędu bez zwycięstwa.

Największe problemy z pokonaniem swojego rywala miał Kononowicz Team. Już po piętnastu minutach drużyna ta przegrywała ze Stagnitami na wyjeździe 0:1 po golu Dionysiosa Pettkusa. Udało się jednak w pierwszej połowie odrobić straty i to z nawiązką. ??? na spółkę ze Zbyszkiem Miarką doprowadzili ze stany 1:0 na 1:4 (ten pierwszy strzelił 3 gole). Gospodarzy stać było w odpowiedzi tylko na drugą bramkę - znów autorstwa Pettkusa. Ostatecznie skończyło się na 2:4.

Gdyby wziąć pod uwagę tylko spotkania pomiędzy samymi beniaminkami, Momina okazałaby się najlepszym z nich. Zremisowała bowiem w tej kolejce z Orlętami Radzyń 1:1 (bramki: Grzegorz Lisewski dla Mominy w 24' i Danil Schultz dla Orląt w 67'). Zatem wliczając pokonanie Strychowa z 9 kolejki zdobyła w bezpośrednich pojedynkach z innymi nowicjuszami 4 punkty (Strychowo wywalczyło 3 a Orlęta jeden). Ale po pierwsze Momina nie ma co się cieszyć z tego remisu, bo zespół z Radzynia to dostarczyciel punktów, którego dotychczas wszyscy inni bez wyjątku pokonali, a po drugie to jednak Strychowo zajmuje wyższą lokatę w tabeli.

Zespół ten bowiem odniósł najwyższe swoje dotychczasowe zwycięstwo - aż 7:1 ze spadkowiczem Narew Ostrołęka, a bohaterem stał się Jurand Kosiorek, strzelec pięciu bramek. Po jednej zaliczyli też Leon Pozorski i Gilbert Naskrent. Jedyną dla gości zdobył Constantino Laurendi w 62 minucie. Nikt się chyba nie spodziewał tak wysokiego wyniku. Jeśli go Strychowo teraz powtórzy, awansuje ze strefy spadkowej.

Co nas teraz czeka:

Przed nami rewanż w pojedynku na szczycie, tym razem KRZAKI będą mogły zagrać w komplecie. Czy to wystarczy, aby zatrzymać Niszczycieli?

Dziesiata kolejka: pierwszy mecz o trzecie miejsce

Mecz kolejki:

Pearl Jam : Tarabostes FC 0:1

Jak już wcześniej zapowiadaliśmy, w dzisiejszej kolejce miało dojść do swoistego, pierwszego pojedynku o trzecią pozycję w lidze, w których mieli zmierzyć się przegrani "półfinałów" sprzed kilku dni. Prorokowaliśmy wreszcie ciekawy mecz i się doczekaliśmy. Pearl Jam w razie zwycięstwa uciekłby rywalowi w tabeli i Tarabostes mógłby już go nie dogonić nawet zwycięstwem w rewanżu, natomiast w razie wygranej gości, doszłoby do zmiany na najniższym podium - Pearl Jam zostałby przegoniony w tabeli i spadłby na czwartą lokatę. Obie ekipy zatem wiedziały o co walczą i czuły powagę tego decydującego meczu. Stworzyły zatem wyrównane i ciekawe spotkanie. Tarabostes częściej stwarzało okazje do strzelenia gola, natomiast gospodarze częściej byli przy piłce. Długo jednak utrzymywał się bezbramkowy remis. Decydująca akcja meczu została przeprowadzona w 64 minucie, kiedy do bramki trafił Fabian Hatman z Tarabostes. Ten gol przesądził o losach meczu, bowiem piłkarzom Pearl Jamu nie udało się już wyrównać. Zatem bezpośredni pojedynek drużyn walczących o trzecie miejsce (premiowane przecież barażami o awans na końcu rozgrywek, jest więc o co wojować) zakończył się zwycięstwem czwartej drużyny i jej awansem na podium. Ale mecz był bardzo wyrównany i mógł się zakończyć naprawdę w różny sposób. Tarabostes jednak mają się z czego cieszyć, bowiem wyrwali punkty rywalowi na jego terenie i w perspektywie rewanżu za trzy kolejki są na bardzo dobrej pozycji, bowiem będą wtedy grać przed własną publicznością. Jeśli tam powtórzą dzisiejsze osiągnięcie i również wywalczą trzy punkty, umocnią się zdecydowanie na trzecim miejscu i naprawdę ciężko ich będzie komukolwiek dogonić.

Na innych boiskach:

Niszczyciele robią co mogą, aby samodzielnie prowadzić w lidze. Jak na razie ich dominacja polega tylko na lepszej różnicy bramkowej od KS KRZAKÓW. Zatem póki co chociaż tej klasyfikacji starają się być lepsi. Pokonali więc aż 9:1 siódmą Barcelonę Dabie. Wyraźnie w osiągnięciu tak wysokiego rezultatu przyczynił się najlepszy napastnik całej ligi, kolekcjoner hat-tricków, Piotr Ruszkowski, który tym razem trafił sześciokrotnie (z tego w pierwszej i ostatniej minucie spotkania). Pozostałe trzy bramki stały się autorstwem drugiego snajpera Niszczycieli, Tadeusza Bubczyka. Goście nie istnieli na boisku, piłkarze Niszczycieli byli przy piłce aż w 75 procentach. Jednak to ich nie uchroniło od strzelenia honorowego przez Barcelonę (Waclaw Barys w 25 minucie przy stanie 0:4). Jest to dopiero drugi w tym sezonie stracony gol lidera.

Minimalna ucieczka zespołu będącego na pierwszej pozycji się udała, bowiem KS KRZAKI wygrały ze swoim rywalem, Slash Powerem, tylko 3:0 (na wyjeździe). Tylko, bo od 37 minuty gospodarze grali w osłabieniu po tym, jak czerwoną kartkę otrzymał Beniamin Glembin. Co ciekawe, wykluczenie tego zawodnika wręcz pomogło Slashowi, gdyż od tej pory zespół przestał tracić gole! Wszystkie trzy stracili, kiedy grali jeszcze w jedenastkę. Wpływ na to miał również fakt, że pięć minut po strzeleniu swojego gola, kontuzję złapał jeden z napastników KRZAKÓW, Frederick Mohylowski, którego zastąpił Raul Trzemzalski. Z nim już tak dobrze nie współpracował Wrocislaw Cisek, zatem został z dorobkiem dwóch bramek (strzelonych w pierwszych piętnastu minutach spotkania). Dla gości był to zatem czwarty z rzędu przegrany mecz (inna sprawa, że w tym czasie grali z aktualną pierwszą trójką ligi). Tym samym Slash spada już na 9. pozycję mając pod sobą w tabeli tylko samych beniaminków.

Przegoniła ich mająca teraz tyle samo punktów Narew Ostrołęka, która pokonała jednego z nich, czyli Orlęta Radzyń 3:0. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie, a strzelili je Argentyńczyk Cleto Ponce (dwie) oraz Tytus Kosakowski.

Innego beniaminka, i też na jego terenie, pokonał Kononowicz Team. Zwycięstwo 5:0 nad Mominą spowodowało, że zespół ten traci już do Pearl Jamu zaledwie jeden punkt i zaczyna dołączać do walki o baraże. Zespół wykonał swój plan zdobycia dziewięciu punktów w pojedynkach z trzema nowicjuszami pod rząd. A czeka ich teraz dwumecz ze Stagnitami i ponownie troje beniaminków. Pogoń zapowiada się wiec ciekawie. Kolejne cztery gole dorzucił w dzisiejszym spotkaniu ??? (2, 17, 30, 62), piątą zdobył Zbyszek Miarka.

Obecna kolejka była czarna dla wszystkich zeszłosezonowych siedmioligowców. Trzeci z nich, Strychowo, również przegrał przed własna publicznością 0:5. W tym przypadku katem okazały się właśnie Stagnity. Ale nie ma co się dziwić, goście niechcący wystąpili w tym meczu w... dwunastkę(!). Rolę nadliczbowego pomocnika zagrał Lech Chludzinski. Jednak to inni strzelali bramki: Dionysios Pettkus dwie i po jednej rzebor Oryniak, Zbigniew Niemoj i Taras Kiewra.

Co nas teraz czeka:

Tak, to już w najbliższej kolejce wielki finał! Dwóch liderów zmierzy się w końcu ze sobą i się przekonamy, kto tak naprawdę jest najlepszy: FC Niszczyciele, czy KS KRZAKI? Która z tych drużyn już na półmetku zapewni sobie praktycznie awans do szóstej ligi? Która przestanie być niepokonana? Zapraszamy!!!

poniedziałek, 27 sierpnia 2007

Dziewiąta kolejka czyli półfinały

Wydarzenie kolejki:

Utrzymanie passy samych zwycięstw przez obydwu liderów

Terminarz rozgrywek w obecnym sezonie ułożył się w taki specyficzny sposób, że teraz, pod koniec pierwszej rundy, jesteśmy świadkami swoistego play-off w lidze. Mecze dziewiątej kolejki na szczycie zdają się odgrywać rolę półfinałów. Spotkały się bowiem druga drużyna z trzecią i pierwsza z czwartą. Co prawda zwycięstwa zespołów niżej notowanych w tych potyczkach nie wpłynęłyby na zmianę lidera czy wicelidera, ale mogły mieć diametralny wpływ na sytuację walczących o mistrzostwo ekip. Jednak ani Pearl Jam, ani Tarabostes FC nie były w stanie (znowu) odebrać punktów najlepszym zespołom obecnych rozgrywek.

Pierwsza z nich została na wyjeździe wysoko, bo 5:1, pokonana przez KS KRZAKI. Goście po blamażu w poprzedniej kolejce szybko uświadomili sobie, że silne eksperymentowanie w taktyce nie przynosi pozytywnych efektów, a wręcz przeciwnie, i wrócili do standardowego ustawienia. Mecz z KRZAKAMI więc nie był już tak tragiczny, ale i tak gospodarze pokazali przejezdnym ich miejsce w szeregu. Po 18 minutach było już 2:0 po dwóch trafieniach obrońcy (!) Taraziusa Zieby, do przerwy jeszcze swoje bramki strzelili Wrocislaw Cisek i Blogota Ciupierdo, piątego gola dorzucił Frederick Mohylowski tuż po przerwie. Jedynym pocieszeniem dla graczy Pearl Jamu była honorowa bramka Jardela Hamesa w 68 minucie. Wbrew pozorom jest to jakiś sukces - nikomu nie udało się jak dotychczas w obecnym sezonie na boisku KRZAKÓW pokonać ich bramkarza. Do teraz.

Niszczyciele natomiast nie dali żadnych szans na wyjeździe drużynie Tarabostes FC. Co prawda osiągnęli mniejsze zwycięstwo niż KRZAKI z Pearl Jamem, ale tu ich dominacja była bardziej zarysowana. Niszczyciele przeprowadzili więcej akcji pod bramką rywali niż w wyżej opisanym meczu oba zespoły razem wzięte, posiadanie piłki również świadczy o zdecydowanej przewadze (62 do 38 %). Z kolei doszukując się jakichkolwiek plusów w grze gospodarzy, można zauważyć, że pierwszy raz Piotr Ruszkowski z drużyny Niszczycieli został powstrzymany przed zdobyciem co najmniej hat-tricka, czego dokonywał każdym swoim występie w tym sezonie. Teraz, w pojedynku z niedawną Puma Team trafił do bramki tylko raz. Ale za to wyręczyło go dwóch pomocników - Turok i Pasterski, którzy strzelili po jednym golu i ustanowili wynik na 3:0.

Zatem można powiedzieć, że zwycięzcy tych dwóch meczów między sobą stoczą walkę o awans i to już niedługo, bowiem finałowa batalia odbędzie się - i to w formie dwumeczu - w jedenastej i dwunastej kolejce. Zapowiada się więc finał z prawdziwego zdarzenia, a wcześniej, bo już za kilka dni, spotkają się przegrani wczorajszych spotkań, którzy będą walczyć o trzecie miejsce. Czyli tak się złożyło, że jesteśmy świadkami, wypisz-wymaluj, play-offów.

Na innych boiskach:

Coraz bardziej na piątej pozycji umacnia się Kononowicz Team, który w tej kolejce pobił swój własny rekord najwyższej wygranej w sezonie. Po pokonaniu Barcelony Dabie w 4 kolejce dziesięcioma bramkami, tym razem rozgromił u siebie beniaminka Orlęta Radzyń12:0. Również poprawił swoje najlepsze osiągnięcie napastnik ??? który strzelił o jednego gola więcej niż właśnie z Barceloną - tym razem wpisał się na listę strzelców dziesięć razy. Ale to inny zawodnik otworzył wynik - Zbyszek Miarka, autor pierwszego i drugiego gola w meczu, a uczynił to w przeciągu pięciu minut od pierwszego gwizdka arbitra. Team Kononowicza traci zatem już tylko dwa punkty do czwartego Tarabostes i wobec tego, że albo trzecia albo czwarta ekipa na pewno straci punkty w nastepnej kolejce, ma szansę znaleźć się bardzo blisko czołówki.

Bardzo ciekawym meczem okazał sie pojedynek Barcelony Dabie ze Slash Powerem. Gospodarzom, wobec tego, że prezentuja sie ostatnio fatalnie, nikt nie dawał najmniejszych szans na zwycięstwo. I rzeczywiście początek meczu i cała pierwsza połowa potwierdziła słabość zespołu z Dabii - zdecydowana przewaga rywali w posiadaniu piłki i w ilości stwarzanych akcji podbramkowych. I przede wszystkim gol dla Slash Powera Mieszko Liermanna już w ósmej minucie meczu. Po przerwie wcale nie wyglądało to lepiej, jednak wystarczyły dwa kontrataki na przestrzeni trzech minut (69'-72') i z 0:1 zrobiło się 2:1. To był nokautujący cios dla zdecysowanie lepiej grajacych przejezdnych, którzy po nim już nie potrafili się podnieść. Ta porażka (piąta z rzędu) spowodowała spadek Slashu już w strefę barażową, na ósmą pozycję.

Wyprzedziła ich w tabeli i Barcelona i Stagnity. Te drugie wywiozły trzy punkty z Ostrołęki, wygrywając z Narwią też 2:1. Wynik powinien być zdecydowanie wyższy, gdyż spadkowicz zaprezentował się na tle gości bardzo mizernie. Jednak dużej przewagi w środku pola Stagnity nie potrafiły przełożyć na atak na bramkę, dość rzadko goszcząc na polu karnym przeciwnika. Jednak dwa gole Dionysiosa Pettkusa (w 30 i 52 minucie) wystarczyły do osiągnięcia zwycięstwa. Nawet kontaktowe trafienie Cleto Ponce w 71' nie mogło zmienić faktu, że to goście będą mogli dopisać sobie trzy punkty. Tym samym Stagnity jak na razie najlepiej wychodzą w walce o pozostanie w lidze - dość późno, ale jednak, zaczęły swój marsz z dolnych rejonów tabeli w stronę bezpiecznych miejsc, już będąc na szóstej pozycji.

Ochotę na awans ze strefy spadkowej miało również Strychowo, które brało udział w drugim, w tym sezonie pojedynku dwóch nowicjuszy. I o ile w pierwszym drużyna ta udowodniła swoją zdecydowaną wyższość nad Orlętami Radzyń, o tyle z Mominą już to się, wbrew oczekiwaniom, nie udało. Strychowo doznało zaskakującej porażki 1:3. Tutaj też gospodarze częściej byli przy piłce, ale to piętnasto-, szesnasto-latkowie z Mominy stwarzali sytuacje i strzelali bramki (Maksymilian Magdziarz w 9' i 57' oraz Maciej Bartelak w 84'. Strychowo stać było tylko na honorowe trafienie na minutę przed końcem meczu (Leon Pozorski). Zatem zamiast awansować, gospodarze spadają na przedostatnie miejsce i teraz nie mają już podstaw do mówienia o sobie jako o najlepszym beniaminku ligi.

W najbliższej kolejce:

Tak jak pisaliśmy, czeka nas teraz mecz o 3 miejsce pomiędzy Pearl Jamem a Tarabostes FC. Ci pierwsi w razie zwycięstwa będą mogli na podium poczuć się bardzo pewnie - nawet przegrana w rewanżu nie spowoduje ich spadku z pierwszej trójki. Natomiast jeśli wygrają goście, to oni znajdą się na trzeciej pozycji i ich pogoń za podium wreszcie się zakończy sukcesem.
A potem za tydzień już wielki finał.

Ósma kolejka czyli nikt nie potrafi odebrać punktów liderom

Mecz kolejki:

Pearl Jam : FC Niszczyciele 0:8

Kibice, którzy liczyli na wielki mecz na szczycie, po raz drugi musieli obejść się smakiem. O ile mecz Tarabostes z KRZAKAMI był rozegrany pod zdecydowanym dyktandem gości, o tyle Niszczyciele wręcz zmiażdżyli Pearl Jam. Gospodarze, którzy po wspomnianej porażce Taraostes, byli wymieniani jako ostatni, którzy są w stanie odebrać punkty komuś z prowadzącej w tabeli pary, nie stanęli na wysokości zadania. Tak samo, jak poprzednicy, na mecz z faworytem przygotowali diametralnie inną niż dotychczas taktykę i tak samo był to fatalny pomysł. Z tym, że trener Pearl Jamu zamiast postawić wszystko na atak, postanowił zamurować bramkę i wystawił skład mający grać 1:6:3:1 zamiast dotychczasowego 1:4:4:2. To spowodowało, że osamotniony w napadzie Jardel Hames nie stworzył ani jednej podbramkowej sytuacji, natomiast liczna obrona zamiast tworzyć zwartą siatkę, była dziurawa jak szwajcarski ser. Niepowstrzymany Piotr Ruszkowski, lider klasyfikacji strzelców, czuł sie w takiej sytuacji jak ryba w wodzie i nagminnie mijając piłkarzy rywali, wpisał się na listę strzelców aż siedem razy (tym razem grając po przeciwnej stronie napadu niż zwykle, ta roszada miała na celu zmylić piłkarzy Pearl Jam i okazała się strzałem w dziesiątkę). Ósmego gola dorzucił Valerius Pasterski w 15 minucie. Tym samym Niszczyciele powiększają minimalną przewagę bramkową nad wiceliderami...

Na innych boiskach:

...Ale tylko nieznacznie, bo KS KRZAKI odniosły zwycięstwo niewiele mniejsze, 7:0, z będącą w kryzysie Barceloną Dabie. Cztery bramki zaliczył Wrocislaw Cisek i trzy Frederick Mohylowski. Ale nie mogło być inaczej, skoro po 11 minutach było już 3:0. Barcelona zatem z dziewięcioma punktami spada już do strefy barażowej (na 8 miejsce).

Stratę punktów trzeciego Pearl Jamu wykorzystało Tarabostes FC, które pokonując na wyjeździe Slash Power 4:0, zmniejszyło do nich stratę ponownie do dwóch punktów. Szkoleniowiec zespołu, nazywającego się jeszcze do niedawna Puma Team, wrócił (po nieudanej roszadzie z KRZAKAMI) do standardowego ustawienia 1:4:3:3. Z tym, że miejsce w pierwszej jedenastce stracił zdobywca czterech goli w tym sezonie Wit Traczewski. Jego miejsce zajął Tadeusz Bendyk, który grał również z KRZAKAMI. Zmiana ta wyszła na dobre drużynie, Bendyk dwukrotnie trafił do siatki. To samo udało się też Fabianowi Hatmanowi. Wszystkie cztery gole padły w pierwszej połowie. Piłkarze Slash Power przez cały mecz ani razu nie zaatakowali ofensywnie. Jeśli tak dalej pójdzie i zespół ten nie strzeli ani jednego gola w meczu z Barceloną Dabie w najbliższej kolejce, wyrówna niechlubny rekord Orląt Radzyń w ilości meczów z rzędu bez strzelonej bramki.

Coraz wyżej w tabeli wspina się Kononowicz Team. Dopiero co zespół awansował do pierwszej szóstki, już wyprzedził kolejnego rywala i ma przed sobą już tylko cztery ekipy. A zawdzięcza to pewnemu zwycięstwu ze Strychowem 3:0. Gdyby nie falstart na początku rozgrywek (porażka z Tarabostes i Pearl Jam'em) to drużyna Kononowicza mogłaby teraz być jeszcze wyżej.

Udało się za to odbić od dna spadkowiczom Narwii Ostrołęka, którzy wymęczyli jednobramkowe zwycięstwo z Mominą. Jedynego gola w meczu strzelił w 15 minucie Constantino Laurendi. I to wszystko na co było stać jeszcze niedawnego pięcioligowca z juniorami z dołu tabeli div6.248.

Uciekają ze stref spadkowych z kolei Stagnity, którzy po tym, jak przypomnieli sobie w meczu z Mominą, jak się strzela bramki, pokonali Orlęta Radzyń 2:1 i awansowali na siódmą pozycję wyprzedzajac Barcelonę. Mecz był ciekawy, bo to beniaminek pierwszy strzelił gola (Natalia Jajko w 14 minucie spotkania). Szybko jednak Przebor Oryniak doprowadził do wyrównania (20'), a w 72' Dionysios Pettkus roztrzygnął wynik na korzyść Stagnitów.

W najbliższej kolejce:

Nie udało się stworzyć wyrównanej walki z liderami ani czwartym w tabeli Tarabostes, ani trzeciemu Pearl Jamowi. O tym, czy oba zespoły wyciągnęły lekcje z tych pojedynków, będziemy sie mogli przekonać już w najbliższej kolejce spotkań. Oto, co nas czeka (w nawiasach aktualne miejsce w tabeli):

Tarabostes(4) : Niszczyciele(1)
KRZAKI(2) : Pearl Jam(3)

środa, 22 sierpnia 2007

Siódma kolejka czyli miał być szlagier

Mecz kolejki: Tarabostes FC : KS KRZAKI 0:4

Ten mecz był zapowiadany jako pierwszy pojedynek któregoś z dwójki liderów z drużyną, która ma szansę w końcu odebrać mu punkty. Niestety, nie doczekaliśmy się wyrównanego pojedynku, niezapomnianych zwrotów akcji, emocji zmieniających się jak w kalejdoskopie ani walki do ostatniej minuty o punkty wyszarpywane sobie nawzajem. Gospodarze zagrali w nietypowym, hurra-ofensywnym ustawieniu 1:4:2:4 i to spowodowało, że KRZAKI nie miały żadnych problemów z rozpracowaniem rywala, poszło im tak samo łatwo jak z niżej notowanymi zespołami. Nie pomógł Tarabostes specjalnie sprowadzony z Chin występujący właśnie w roli czwartego napastnika ???. Nawet Traczewski, strzelec trzech bramek z poprzedniej kolejki, który siedział na ławce (a którego zastąpił z KRZAKAMI Tadeusz Bendyk), niewiele by pomógł. Prawie pusty środek pola był młynem na wodę dla wiceliderów ligi. Już po pierwszych minutach było wiadomo, że KRZAKI wywiozą pewne punkty z tego meczu. Nie chcieli dopuścić do niebezpiecznej sytuacji, kiedy kilka dni temu w Ostrołęce musieli gonić wynik, dlatego woleli dmuchać na zimne - już po pierwszych 25 minutach prowadzili 3:0 (dwa gole Ciska i jeden Mohylowskiego) i stało się jasne, że ten mecz już nie będzie wyrównany. W drugiej połowie swoje trafienie dorzucił Ciupierdo i skończyło się na porażce gospodarzy 0:4. Zatem Tarabostes musieli po wysokich zwycięstwach z trojgiem beniaminków przełknąć gorzką pigułkę. Tracą już bowiem do trzeciej drużyny Pearl Jam pięć punktów.

Na innych boiskach:

Wysokie zwycięstwo drużyny KS KRZAKI znów nie dało im awansu na pozycję lidera. Poraz kolejny nie pozwolili im w tym Niszczyciele, którzy wygrali jeszcze wyżej, bo 5:0 u siebie ze Slash Powerem. Piotr Ruszkowski dopisał kolejnego hat-tricka do swojej bogatej już kolekcji (nie było w tym sezonie jeszcze meczu, w którym ten napastnik nie strzeliłby co najmniej trzech goli). Niewiele brakowało, aby swojego hat-tricka zdobył też pomocnik Szymon Sowa. Po jego dwóch trafieniach z pierwszej połowy gospodarze prowadzili 2:0. Łącznie mogło się skończyć jeszcze wyższym rezultatem gdyby nie to, że na 12 minut przed końcem meczu z boiska wyleciał Tytus Turok. A Slash Power? Trzeci mecz z rzędu bez zdobyczy bramkowej i do podium, na które na pewno liczą, brakuje im już dziewięciu punktów.

Zajmująca trzecią pozycję drużyna Pearl Jam jak na razie pozwala swoim rywalom do trzeciego miejsca tylko na oglądanie jej pleców. Linia ataku tego zespołu, po nieznacznym wyregulowaniu celowników w poprzedniej kolejce, powtórnie zaliczyła cztery gole, tym razem wpakowane Barcelonie Dabie na jej stadionie. Gospodarze nie mieli absolutnie nic do powiedzenia - zdołali przeprowadzić tylko jedną podbramkową akcję (wobec 20-stu gości) i byli w posiadaniu piłki tylko w dwudziestu siedmiu procentach! Zatem ich fatalna forma (przypomnijmy, Barcelona przegrała ostatnio z juniorami Mominy i to też 0:4) znów się potwierdza. W zespole zwycięzcy w końcu odblokował się napastnik George Fernkvist, który nie trafił do bramki od czwartej minuty pierwszej kolejki - teraz strzelił dwa gole. Po jednym zaliczyli Jardel Hames i Wincenty Biskupiak.

Do górnej połowy tabeli, na razie na szóste miejsce, awansuje Kononowicz Team, który odniósł swoje trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Tym razem bez problemu pokonał spadkowiczów Narew Ostrołękę 3:0 na ich terenie (bramki: Zbyszek Miarka 36', 50') i ??? (41'). I tu, tak samo jak w spotkaniu Barcelony z Pearl Jamem, gospodarze nie mieli zupełnie nic do powiedzenia. Po tej, już czwartej z kolei porażce trafiają do strefy spadkowej i wygląda na to, że Ostrołęczanie którzy jeszcze wiosną występowali w piątej lidze, będą musieli walczyć o pozostanie w szóstej.

A walka o uratowanie się przed spadkiem już się zaczęła. w tej kolejce doszło do dwóch pojedynków zespołów znajdujących się na dole tabeli. I tak Stagnity, które zawodzą na całej linii (szósta lokata w poprzednich rozgrywkach, teraz tylko jedna strzelona bramka dotychczas), wygrały z Mominą 3:0. Odniosły tym samym pierwsze zwycięstwo, ale z kim wygrywać, jeśli nie z beniaminkami? Juniorski skład, który sensacyjnie rozgromił Barcelonę Dabie, nie był straszny dla Stagnitów. Bohaterem tego spotkania został pomocnik Kiewra, strzelec wszystkich trzech goli. Ktoś musiał zastąpić napastników Stagnitów, którzy wręcz rażą brakiem skuteczności.

W drugim meczu doszło po raz pierwszy w tym sezonie do pojedynku dwóch beniaminków. Górą okazało się Strychowo, które pokonało Orlęta Radzyń 6:1. Zdobyły tym samym bardzo trzy ważne punkty i potwierdziły, że pretendują do miana najlepszego z trojga aktualnych nowicjuszy. Swoje umiejętności strzeleckie zaprezentował Leon Pozorski, autor pięciu bramek. Drugi z napastników, Jurand Kosiorek otworzył wynik już w piątej minucie. Co ciekawe chyba zespół z Radzynia nauczył się strzelać honorowe gole - ostatnio Pisarcik przy stanie 0:6, teraz Danil Schultz w chwili przegrywania 0:5. I jak na razie to jedyne zdobycze bramkowe Orląt w tych rozgrywkach. Kto wie, może po pierwszych zdobytych bramkach, doczekają się teraz pierwszych punktów?

Nie udał się zatem w tej kolejce szlagier (czwartej drużyny Tarabostes z drugą KS KRAZKI), może zrekompensuje nam to mecz trzeciego Pearl Jamu z liderami FC Niszczycielami, który już w najbliższej kolejce?

sobota, 18 sierpnia 2007

Szósta kolejka czyli sensacja tylko jedna

Wydarzenie kolejki:

Rozgromienie Barcelony przez Mominę 4:0

Zwycięstwa Mominy u siebie z Barceloną nie spodziewał się chyba nikt. Zespół gospodarzy w dotychczasowych meczach dostawał od wszystkich lanie równo - średnio niemal pięć goli traconych na mecz i tylko jedno honorowe trafienie w czwartej kolejce. Zdawało się, że taki outsider ma szanse na inny niż porażka rezultat co najwyżej z będącymi tak samo, jak Momina, dostarczycielami punktów. Tym bardziej, że Barcelona po ostatnim zwycięstwie z mającymi aspiracje Stagnitami, zdawało się, zapomniała już o kompromitującym 0:10 z Kononowicz Team. Tymczasem zespół z Dabii doczekał się jeszcze większej kompromitacji. W zespole Mominy tym razem zagrał komplet jedenastu zawodików, a nie jak ostatnio, tylko ośmiu. Mało tego, wszyscy, którzy wybiegli w tym meczy z Barceloną, to zupełni debiutanci, juniorzy, którzy przyszli do zespołu niecały miesiąc temu! Żaden z nich nie ma więcej, niż 16 lat. A co z dotychczasową kadrą? Z szesnastu piłkarzy w ciagu tygodnia zostało tylko sześciu! Trzech zostało sprzedanych, siedmiu opuściło klub. Jednak nawet ci, co zostali, nie znaleźli nawet miejsca na ławce rezerwowych, gdzie średnia wieku wyniosła 15 lat. I właśnie tak złożony zespół, z absolutnych debiutantów, rozgromił znajdujacą się w górnej połowie tabeli barcelonę Dabie 4:0 i zdobyli pierwsze punkty w szóstej lidze. Dwa z czterech goli zdobył Mateusz Piekarczyk (24', 81'), poza tym jednego w 31' strzelił Grzegorz Lisewski, który potem nabawił się kontuzji oraz jego zmiennik, Szymon Dec, już po ośmiu minutach po wejściu na murawę (w 78'). A zespół gości? Oby to nie był przysłowiowy gwóźdź do jej trumny.

Na pozostałych boiskach:

Do jeszcze większej sensacji mogło dojść w innym meczu, pomiędzy spadkowiczem Narwią Ostrołęka a jednym z dwóch faworytów ligi, KS KRZAKAMI. Goście, którzy jako jedyni dotychczas w tym sezonie nie stracili bramki, przegrywali ze skazanymi na porażkę Ostrołęcznami już w 15 minucie! Autorem bramki był pomocnik Tytus Kosakowski (pierwszy gol polskiego zawodnika Narwii w obecnych rozgrywkach). Jednak gospodarzom nie było dane długo się cieszyć z prowadzenia. Dwie minuty później było już 1:1 za sprawą Fredericka Mohylowskiego. Jednak nawet jeśli takim wynikiem zakończyłby się mecz, możnaby było go uznać za sensację. Strata choćby dwóch punktów będących na pierwszym miejscu KRZAKÓW z takim zespołem jak Narew Ostrołęka mogłyby już być bardzo trudna do odrobienia przez resztę sezonu. Mimo to, wbrew przewadze jaką piłkarze KRZAKÓW wypracowali, w pierwszej połowie udawało się gospodarzom uchronić remis. W drugiej stać ich było na powstrzymywanie naporu tylko przez osiem minut, bowiem gola strzelił znów Mohylowski, który tym samym uratował trzy punkty liderom.

Try oczka więc dopisują sobie KRZAKI, ale mimo to tracą po jednej kolejce liderowania, pierwsze miejsce. Ponownie różnicą goli wyprzedzili ich FC Niszczyciele, którzy podobnie nie stracili jeszcze ani jednego punktu. Tam razem nie dali żadnych szans Teamowi Kononowicza i rozprawili się z nim na jego stadionie 4:0, szybko udowadniając, że oczekiwania gospodarzy na przedłużenie passy zwycięstw w pojedynku z nimi to tylko złudzenia (po niecałej pół godzinie gry było już 0:3). Hat-tricka zaliczył Piotr Ruszkowski, co nie powinno dziwić, gdyż jak na razie w każdym meczu, w którym ten napastnik występuje, strzela co najmniej trzy bramki. Jedno trafienie dorzucił Tadeusz Bubczyk.

Cały czas siedzi liderom na ogonie Pearl Jam. Trener tego zespołu uznał, że zwycięstwo z grajacą w ósemkę Mominą tylko 3:0 w poprzedniej kolejce to sygnał, że należy coś poprawić w taktyce zespołu. I tak nastąpiła roszada: parę atakujacych Idzi Gruchacz-Jardel Hames z dogrywającym Georgem Fernkvistem (który pauzował za czerwoną kartkę w poprzednim spotkaniu), zastąpił duet Jardel Hames-George Fernkvist + Gruchacz jako ofensywny pomocnik. W meczu z beniaminkiem Strychowem zdało to egzamin, pierwszy raz drużyna Pearl Jam strzeliła aż cztery bramki w meczu ligowym (4:0). Trzy autorstwa Hamesa i jedna Gruchacza.

Nie odpuszcza też Puma Team, która po raz drugi w ostatnim czasie zmieniła nazwę, tym razem na Tarabostes FC. Czwarta siła obecnego zespołu nie dała żadnych szans kolejnemu z rzedu beniaminkowi Orlętom Radzyń. Tarabostes osiąga zwycięstwa w uporządkowanym ciagu: po 5:1 z Mominą, 6:1 ze Strychowem, tym razem było 7:1. Zarówno Wit Traczewski jak i Fabian Hatman zaliczyli po hat-tricku, trzeci z napastników, Bonifacy Trzenzalski tym razem pokonał bramkarza jeden raz.

O szóstym meczu tej kolejki można by w ogóle nie wspominać. Stagnity, które, jak się jeszcze niedawno wydawało, miały odbierać punkty najlepszym (remisy z Tarabostes i Pearl Jamem), stworzyły nudne i bardzo słabe widowisko z piątym w tabeli Slash Powerem. Gospodarze, usilnie trzymając sie taktyki z ani jednym wysuniętym formalnym napastnikiem (grajac w ten sposób zdobyli w pięciu meczach tylko jednego gola), stworzyły w całym meczu dosłownie tylko dwie akcje podbramkowe. Slash Power nie chciał odstawać od poziomu i postanowił również nie próbować zagrażać bramce rywala - stworzył zagrożenie też tylko dwukrotnie. Nie mogło się to skończyć inaczej jak remisem 0:0. Oby jak najmniej takich spotkań w naszej lidze.

Jest szansa, że będzie ich bardzo niewiele, bowiem zaczną się teraz kolejki, w których będzie dochodziło do szlagierów. Tak się jakoś ułożyła tabela i terminarz, że zespoły z górnej i dolnej szóstki zaczną grać głównie między sobą. W najbliższej czwarte Tarabostes podejmie wicelidera KS KRZAKI. A im dalej w las, tym więcej drzew, aż do długo oczekiwanego pojedynku dwóch faworytów w 11 i 12 kolejce.

sobota, 11 sierpnia 2007

Kolejka piąta czyli zmiana na pozycji liderów

Mecz kolejki:

Barcelona Dabie - Stagnity SSA 2:0

Barcelona po poprzednim meczu, kiedy uległa Kononowicz Team aż 0:10, zaczęła być spisywana na straty, tymczasem tym spotkaniem udowodniła, że tamta porażka to tylko wypadek przy pracy, a ci, którzy skreślili ten zespół, zrobili to zbyt pochopnie. Ekipa z Dabii pokonała na własnym stadionie Stagnity, które tym meczem miały zamiar rozpocząć wędrówkę w górę tabeli, jak oczekują kibice. Ich przekonanie co do miejsca Stagnitów w tabeli wywołały remisy z drużynami właśnie z tamtego rejonu ligi, czyli Pumą Team i Pearl Jamem. Stagnity oczekiwały pierwszego zwycięstwa i znów się nie doczekali. Zatem za trzecie miejsce od końca piłkarze Stagnitów już nie mogą obwiniać tylko niekorzystnego na początku sezonu terminarza (pojedynki z najsilniejszymi). Bramki dające trzy ważne punkty dla Barcelony strzelili Izydor Bentkowski w 19 i Waclaw Barys w 23 minucie meczu.

Piąć się w górę udaje się natomiast Teamowi Kononowicza. Drużyna ta, będąc na fali (wspomniana już dziesięciobramkowa wygrana w czwartej kolejce) tym razem przywiozła cenne zwycięstwo z meczu ze Slash Power. Już nie w tak efektowny sposób, ale 2 gole, jakie tym razem strzeliła (Damian Orlicki 22' i Zbyszek Miarka 31'), w zupełności wystarczyły do dopisania sobie kolejnych trzech punktów. Dały jej one awans już poza strefę barażową, co jest o tyle istotne, że jeszcze dwie kolejki temu wyprzedzali w tabeli jedynie Mominę. Jednak żeby ostudzić zapędy Teamu, w najbliższej serii spotkań ich rywalem będą... Niszczyciele. A Slash Power? Niby miał w meczu z Kononowiczem przewagę w posiadaniu piłki, to jednak nie potrafił zamienić tego na jakaś stuprocentową okazję do pokonania bramkarza, na dodatek przypłacił kontuzją Mieszko Liermanna, skutecznego (5 bramek) napastnika Slasha. Ta porażka spowodowała niebezpieczne zwiększenie straty do czołówki i spadek na piątą lokatę.

Z czwartej zepchnęła ich Puma Team. Drużyna odniosła spodziewane zwyciestwo nad drugim z rzędu beniaminkiem. Tym razem zespół Pumy pokonał Strychowo 6:1. Warto zaznaczyc, że zawodnicy Pumy wybiegli w zupełnie różnym zestawieniu niż dotychczas. Trener uznał, że 8 punktów po czterech kolejkach i miejsce poza podium to zdecydowanie za mało i postanowił przemeblować zespół. Przede wszystkim nastąpiła zmiana taktyki z 1:5:2:3 na 1:4:3:3, a od pierwszej minuty zagrali wszyscy dotychczasowi rezerwowi. Powód? W ostatnich dniach doszło do wręcz wyprzedaży najlepszych graczy Pumy. Pięcioro z nich, z czego trzech napastników, jest już w innych zespołach, niektórzy znaleźli sobie pracodawcę nawet w Estonii, Argentynie i Chinach. Łącznie na tych transferach kasa Pumy Team zwiększyła się o, bagatela, ponad 2 miliony euro! Prawie połowa z nich już została spożytkowana - za 800 000 euro z czwartej ligi został sprowadzony Bonifacy Trzenzalski, który w debiucie strzelił na "dzień dobry" Strychowowi cztery bramki. Dwie dorzucił również siedzący dotychczas na ławce Fabian Hatman. Łącznie, poza całą linią ataku (jako trzeci napastnik zagrał Traczewski) nastąpiła wymiana w podstawowym składzie również bramkarza, dwóch obrońców i pomocnika. Na beniaminka brak decydujących piłkarzy wystarczył (Strychowo stać było tylko na honorową bramkę przy stanie 0:6, autorstwa Juranda Kosiorka). Jak będzie w pojedynkach Pumy Team z silniejszymi? Tego będzie można sie dowiedzieć dopiero za tydzień, gdyż w kolejce do ogrania czekają teraz Orlęta Radzyń. Trener Pumy jednak nie chciał czekać tak długo i wykorzystał zaproszenie Pearl Jamu - głównego przeciwnika w walce o trzecie miejsce - zgadzając się na mecz towarzyski. Puma zagrała tylko na własnym terenie i pokonała rywala 2:1, co daje dobre prognostyki, że ta rewolucja w drużynie może wyjść na dobre.

Sam Pearl Jam również w tej kolejce podejmował beniaminka i również, zgodnie z planem, wygrał. Pokonał Mominę 3:0. Trzy punkty i wciąż trzecie miejsce wywalczone, ale wynik może niepokoić. Rywal bowiem zagrał... tylko 9-oma zawodnikami! Zatem, jak na taką sytuację, można było oczekiwać wyższego zwycięstwa. Potwierdza się jednak fakt, napastnicy Pearl Jamu potrafią strzelać bramki tylko na samym początku spotkań, a potem coś się u nich blokuje i nawet z grającymi w dziewiątkę outsiderami nie dają rady wbijać kolejnych goli. Dotychczas przez ten stan rzeczy Pearl Jam stracił tylko dwa punkty, bowiem nadrabia w jakimś stopniu silną linią obrony, ale jeśli trener myśli o podium, to powinien znaleźć jakiś sposób, aby naprawić ten mankament.

I na koniec o faworytach. Znów i Niszczyciele i KS KRZAKI wygrały do zera, jednak ci pierwsi stracili pozycję lidera, gdyż pokonali spadkowicza Narew Ostrołękę "tylko" 4:0 (Ruszkowski zdobył hat-tricka i zdecydowanie prowadzi teraz w klasyfikacji strzelców, jedną bramkę dorzucił Tytus Turok). KRZAKI w tym czasie rozgromiły Orlęta Radzyń8:0 i to oni teraz mają lepszy bilans bramkowy (bo jak na razie walka toczy sie właśnie o tę statystykę, skoro ilość punktów u jednych i drugich wciąż jest taka sama, czyli maksymalna). Gole w tym spotkaniu były udziałem czterech graczy: Wrocislaw Cisek trafił trzy razy, po dwa razy Blogota Ciupierdo i Frederick Mohylowski i jeden raz pomocnik Holleb Cymbal.

wtorek, 7 sierpnia 2007

Czwarta kolejka czyli liderów już tylko dwóch

Wydarzenie kolejki:

Rozmiary zwycięstwa Kononowicz Team

Jak dotychczas to FC Niszczyciele i KS KRZAKI mieli w tym sezonie monopol na wysokie zwycięstwa, jednak w tej kolejce nowy rekord w ilości strzelonych bramek ustanowił zespół Kononowicza, który pokonał Barcelonę Dabie aż 10:0. W poprzedniej kolejce wydawało się, że to Narew Ostrołęka w trakcie swojego meczu doczekała się przełomowego momentu, po którym zacznie dobrze grać. Tymczasem wygląda na to że, co umknęło obserwatorom, to Kononowicz Team właśnie dostał wiatr w żagle w ostatnią środę. Co prawda w przegranym spotkaniu z Pearl Jamem, ale ich postawa od pewnego momentu mogła się podobać - zamknięcie rywala na własnej połowie przez niemal całą drugą część spotkania robi wrażenie. Jeszcze wtedy nie udało się strzelić bramki, ale w ostatniej kolejce już tak. Niby w niezmiennym składzie wyszły obie drużyny, te same ustawienia na boisku, a tu taki pogrom. Trudno będzie teraz komukolwiek chyba przez cały sezon strzelić w ciagu 90u minut pokonać bramkarza rywali aż dziewięciokrotnie, co udało się dla ??? (minuty: 2, 19, 29, 43, 51, 58, 69, 75, 78). Swoje trafienie dołożył pomocnik Waclaw Konieczny. Słabszy dzień Barcelony? A może załamanie po porażce w 3. serii spotkań w meczu, który przegrali wygrany mecz? Bardzo ciekawi jesteśmy teraz wyniku pojedynku Teamu Kononowicza ze Stagnitami.

Inne wydarzenia:

Tak jak się rzekło - KRZAKI i Niszczyciele wzięły przykład z zeszłosezonowej postawy Schwarzenofen i postanowiły wygrać ze wszystkim, co się rusza. W tej kolejce rozgromiły - odpowiednio - beniaminków Strychowo 6:0 i Orlęta Radzyń 8:0 - obydwu na wyjazdach. Trwa pojedynek o koronę strzelców między napastnikami obu, jak już chyba można nazwać, gigantów tych rozgrywek. Na prowadzenie wysunął się Piotr Ruszkowski (Niszczyciele), który na listę strzelców wpisał się pięciokrotnie, podczas gdy dotychczasowy lider, Wrocislaw Cisek z KRZAKÓW, nie uczynił tego ani razu. Zastąpili go w tym koledzy z drużyny: Ciupierdo (3 bramki), Mohylowski (dwie) i Zaremba (jedna). Dwa trafienia zaliczył za to Bubczyk (FC Niszczyciele).

Zaczyna nam się rysować rozkład sił w walce o trzecie miejsce w lidze. To już chyba jasne bowiem, że dwa pierwsze są zarezerwowane (na szczęście nie wiadomo, w jakiej kolejności, a to wpłynie na atrakcyjność rywalizacji). Na starcie tuż za faworytami ustawiła się drużyna Pearl Jam która dotychczas deptała ich po piętach, ale chwilowa zadyszka i "tylko" remis ze Stagnitami spowodował, że już traci do nich dwa punkty. Pierwszy raz żaden piłkarz Pearl Jamu nie strzelił gola na samym początku meczu i to chyba źle wpłynęło na wynik spotkania. Co prawda co sie odwlecze, to nie uciecze i w 30. minucie do bramki trafił pomocnik Zbyszko Gotfryd, ale w drugiej połowie gospodarze wyrównali po golu Dionysiosa Pettkusa (53. minuta). Tym samym po raz pierwszy w tym sezonie bramkarz Pearl Jamu Iaryi Kocieniewski w meczu o punkty został pokonany i już tylko KRZAKI mogą sie chwalić czystym kontem w kwestii straconych bramek. Głupie, niepotrzebne zupełnie zachowanie w 94 minucie Georgea Fernkvista spowodowane chyba niemocą strzelecką w ciągu meczu, skończyło się czerwoną kartką dla tego ofensywnego pomocnika.

Swoje aspiracje w walce o podium jak na razie zgłaszają również Slash Power i (nowa nazwa Puma Team i ZKS Olimpii Elbląg). Ci pierwsi pierwszy raz w tych rozgrywkach grali z kimś innym niż beniaminek - ze spadkowiczem Narwią Ostrołęka, która dobrze się spisała w spotkaniu trzeciej kolejki. Slashowi jednak to nie przeszkadzało i pokonał ich na ich terenie 2:1, po, trzeba przyznać, ciekawym i wyrównanym meczu. Prowadzenie w 32 minucie dał Mieszko Liermann, wyrównał raptem cztery minuty później napastnik gospodarzy Constantino Laurendi, ale w drugiej połowie znów dał o sobie znać Liermann i po golu z 57 minuty Slash Power już nie oddał zwycięstwa. Niejako w ten sposób piłkarze tego zespołu zadośćuczynili sobie porażkę z beniaminkiem Strychowem, z którym mieli zamiar wygrać (ale czerwona kartka już w pierwszej minucie pokrzyżowała im szyki).

Slash pozostał zatem na 4. miejscu ale nie udało mu się uciec od, używając terminologii kolarskiej, peletonu. Olimpia vel Puma Team wysoko, bo 5:1 pokonała outsidera Mominę i ona również wydaje się liczyć w walce o baraże. Kolejne trzy punkty (teraz ma ich osiem) pozwoliły jej awansować na piątą pozycję, a przed nią teraz dwa pojedynki z kolejnymi beniaminkami, w których również chce zgarnąć komplet oczek. Jak na razie jeszcze piłkarze Pumy nie zaznali porażki w tym sezonie, mało tego, ani razu nawet w trakcie żadnego meczu nie przegrywali.

Tak więc Pearl Jam, Slash Power i Puma Team sprawiają wrażenie najsilniejszych zaraz po faworytach (którymi są oczywiście Niszczyciele i KRZAKI). Do tego grona można jeszcze dołączyć Stagnity. Co prawda znajdują sie dopiero na dziesiątej pozycji, jednak jest to spowodowane dotychczas rozegranymi meczami właśnie z najtrudniejszymi rywalami - najpierw z dwoma liderami a potem właśnie z Pumą i Pearl Jamem - z którymi zremisowali, co właśnie udowadnia, że również prezentują podobny, wysoki poziom. Chyba można wykluczyć za to Barcelonę Dabie. Pozwolić sobie wbić dziesięć goli w spotkaniu z zespołem nie zajmującym najwyższych miejsc, tak jak było teraz, raczej ich eliminuje z uważania ich za silną ekipę.

niedziela, 5 sierpnia 2007

Trzecia kolejka czyli strata punktów zaczyna przynosić złe skutki

Mecz kolejki:

Barcelona Dabie : Narew Ostrołęka 1:3

Przed tym spotkaniem bardzo trudno było wyrokować, jaki wynik będzie wyświetlony po dziewięćdziesięciu minutach. Barcelona znajdowała się po dwóch pierwszych kolejkach w pierwszej czwórce, z kompletem punktów i bez straconego ani jednego gola. Jednak zarobiła te oczka w meczu z dwoma beniaminkami i nie wiadomo było, czy to drużyna z Dabii jest silna i stać ją na utrzymanie się w czole tabeli przez dłuższy czas, czy po prostu trafiła na słabych rywali. Z drugiej strony Narew Ostrołęka nie wystartowała najlepiej i jako spadkowicz z wyższej ligi liczyła, że w tym gronie, w jakim się znalazła, będzie radzić sobie lepiej - dotychczas tylko jeden punkt wywalczony wcale nie z potentatami div6.248 - i to dzięki temu, że z Olimpią Elbląg w 1. kolejce grała w przewadze.
I rzeczywiście, początek pojedynku potwierdzał, że Barcelona Dabie ma umiejętności i nie tylko z nowicjuszami potrafi dobrze grać. Już w 17 minucie do bramki spadkowicza trafił Waclaw Barys (pierwszy raz w tym sezonie ktoś inny niż Bentkowski w drużynie z Dabii strzelił gola). Ale szybka strata gola nie podcieła Narwi skrzydeł. Wręcz przeciwnie, z minuty na minutę piłkarze z Ostrołęki mieli coraz więcej do powiedzenia. Coś drgnęło i jeszcze przed przerwą goście zaczęli przypominać, jak się gra w piłkę. Wyruwnujący gol do szatni Constantino Laurendiego to był ten moment, na który drużyna prowadzona przez Tazara Pogromcę czekała od początku tego, a może nawet i poprzedniego sezonu. Po wyjściu z szatni bowiem zaczęło w zespole funkcjonować wszystko. Barcelona przestała na boisku istnieć. Szybko taka sytuacja przyniosła efekty. Argentyński atak drużyny gości robił co chciał, po Laurendim również Cleto Ponce pokonał bezbłędnego w starciach z napastnikami beniaminków bramkarza, i to dwukrotnie - na początku i na końcu drugiej połowy.
Zatem wygląda na to, że spadkowicz z piątej dywizji się budzi. Tylko żeby nie było za późno, strata dotychczasowych punktów w obecnej sytuacji może być mocnym utrudnieniem.

Na innych stadionach:

Obecna sytuacja jest taka, że żeby dotrzymać liderom kroku, nie można będzie chyba pozwolić sobie na stratę nawet jednego punktu. Zarówno Niszczyciele, jak i KRZAKI nie mają bowiem zamiaru odpuszczać nikomu. W tej kolejce doszło do tego, obie ekipy w rywalizacji o pierwsze miejsce walczą nie tylko o punkty, ale o gole. Ich korespondencyjny pojedynek z nowicjuszami polegał nie na tym, kto strzeli więcej goli nie rywalowi na boisku, tylko kto osiągnie większe rozmiary zwycięstwa. Niszczycielom udało sie trafić do siatki Strychowa siedem razy i wygrać 7:1, ale mimo to mogli stracić fotel lidera, bo KS KRZAKI wygrali z Mominą... 9:0! Do składu Niszczycieli powrócił snajper Piotr Ruszkowski, który zaliczył hat-tricka, ale jeszcze lepszy okazał się Tadeusz Bubczyk, który w przeciągu trzydziestu dwóch pierwszych minut meczu strzelił aż cztery bramki. Należy jednak pochwalić przeciwnika Niszczycieli, czyli Strychowo za to, że jako na razie jedyni odpowiedzieli Niszczycielem honorowym golem (Leon Pozorski w 53. minucie). Potwierdzaja w ten sposób, że faktycznie jako chyba jedyni z debiutantów nie mają zamiaru być tylko dostarczycielami punktów. Przed nimi teraz pojedynek z KRZAKAMI właśnie, którzy też na razie mają czyste konto straconych goli.
We wspomnianym meczu tychże z Mominą, gdzie gospodarze rozgromili przejezdnych 9:0 też doszło do pojedynku, który napastnik popisze sie większą liczbą strzelonych goli. Wrocislawowi Ciskowi udało sie to czterokrotnie (12, 27, 60 oraz 80 minuta) i został nowym liderem w klasyfikacji najlepszych strzelców, ale na boisku nie był najlepszy, bowiem aż pięć razy na listę strzelców wpisał się Frederick Mohylowski (29, 31, 34, 36 i 53 min.).

Jak na razie tylko (albo aż) jednej drużynie udaje się dotrzymywać faworytom kroku. Jest to Pearl Jam, który, tak samo jak KS KRZAKI, nie stracił jeszcze nawet gola. Po pokonaniu Orlęt Radzyń (czego można było się spodziewać) i na wyjeździe Narwi Ostrołęka (co zawodnicy z Białegostoku uznali już za sukces) przyszła kolej na zwycięstwo z czwartą siłą poprzedniego sezonu, czyli z Kononowicz Team. Piłkarzom Pearl Jam przynosi jak na razie dobre efekty podejście do meczu takie, aby jak najszybciej strzelić bramkę a potem już jakoś pójdzie. Najpierw była czwarta minuta na inaugurację, potem piąta, teraz udało się pokonać bramkarza rywali w dziewiątej minucie. Dokonał tego Jardel Hames i zaraz potem poprawił (kolejne dziewieć minut później). Prowadzenie 2:0 już na poczatku meczu pozwoliło gospodarzom grać spokojnie. Może nawet za spokojnie, bo taka gra doprowadziła do coraz bardziej zdecydowanej przewagi gości. W pewnym momencie Kononowicz Team zamknął drużynę rywali na własnej połowie i do końca meczu już tylko ten zespół atakował. Jednak obrona Pearl Jamu wywiązała się ze swojego zadania, gdyż nie dopuściła nawet do utraty kontaktowej bramki. Tym samym gospodarze tego meczu po trzech kolejkach depczą po piętach faworytom, będąc bez straty ani jednego punktu, ani jednego gola. Może nie grają równie efektownie co lider i wicelider (którzy po trzech kolejkach maja różnicę bramek +16), ale skutecznie. Kononowicz team natomiast jest w tej chwili największym przegranym sezonu - zespół, któremu tak niewiele brakowało do podium, w obecnych rozgrywkach nie doczekał sie na razie nawet jednego punktu!

ZKS Olimpia Elbląg poraz pierwszy w obecnym sezonie nie skończyła meczu w dziesiatkę. W meczu ze Stagnitami piłkarze tego zespołu nie zagrali tak agresywnie jak dotychczas. Nikt nie zarobił czerwonej kartki, ale za to przełożyło sie to na brak zwycięstwa a nawet na niemoc strzelecką. Doszło w tym spotkaniu do sprawiedliwego podziału punktów (0:0), jednak oba zespoły mogą taki wynik potraktować jako porażkę, gdyż z jednej strony Olimpia po dobrym starcie (nawet te osłabienia w postaci wyrzucania zawodników z boiska nie zaszkodziły aż nadto) liczyła na kolejne trzy punkty, a z drugiej strony Stagnity SSA miały zamiar udowodnić, że ich puste punktowe konto było jedynie wynikiem fatalnego terminarza, który nakazał już na samym początku sezonu rywalizować z dwoma największymi faworytami, a same Stagnity stać na o wiele więcej niż na dolną część tabeli.

Slash Power, czego można było sie spodziewać, pokonał Orlęta Radzyń (3:0). Gospodarze jednak przed sezonem liczyli na komplet punktów po trzech pierwszych kolejkach - trudno kalkulować inaczej mając grać w nich z samymi beniaminkami. Jest tych punktów tylko sześć, z powodu porażki z drugiej kolejki z najsilniejszym z nich - Strychowem, która może mieć znaczne konsekwencje. Na razie jednak Slash zajmuje czwarte miejsce. A Orlęta? Ciągle i bez punktu i bez gola.

poniedziałek, 30 lipca 2007

Druga kolejka 23 sezonu

Mecz kolejki:

Kononowicz Team - ZKS Olimpia Elbląg 1:2

Przed drugą kolejką żadne ze spotkań nie zapowiadało się jako szlagier. Tymczasem to na stadionie drużyny Kononowicza mecz okazał się najciekawszy ze wszystkich zaplanowanych na tą kolejkę. Tylko tutaj obie ekipy strzeliły bramki. Olimpia, tak jak na inaugurację sezonu, zaczęła pojedynek dość agresywnie. I znowu przyniosło to skutki w postaci szybko strzelonych goli. Najpierw trafił Üllo Kurk w 6. minucie, zaraz potem Witalis Wiatrak (12 minut później). I kolejny raz to "wystarczyło" zawodnikom z Elbląga, którzy prowadząc, zaczęli grać bardziej defensywnie i czekać na kontry. W odróżnieniu od poprzedniego spotkania udało się mimo ostrej gry nie zarobić żadnemu z obrońców czerwonej kartki. To znaczy nie w pierwszej połowie (wyrzuconego z boiska w zeszłym spotkaniu Karola Abraszewskiego zastąpił Adam Kicia). Dopiero po przerwie, kiedy akcje Kononowicz Team stawały się coraz groźniejsze, w 55. minucie obrońca Alonzo Maccarone odepchnął rywala i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Osłabienie gości spowodowało, że Kononowicz Team jeszcze śmielej zaczął atakować bramkę rywala. Na 20 minut przed końcem kontaktowe trafienie zaliczył ???, a im bliżej ostatniego gwizdka robiło się coraz ciekawiej. Ostatecznie jednak piłkarze Olimpii Elbląg mimo naporu rywali, uratowali wynik i z trudnego terenu pana Kononowicza wywieźli trzy punkty. Nie udało sie więc gospodarzom odegrać za pogrom z pierwszej kolejki z jednym z faworytów ligi czyli KS KRZAKAMI i czawarta drużyna poprzedniego sezonu ciagle jest bez punktów.

Na innych stadionach:

Potwierdzają się przedsezonowe zapowiedzi o tym, kto będzie w div6.248 faworytem. Zakładano, że awans między sobą będą roztrzygać Niszczyciele i KRZAKI. I tak to na razie wygląda. Niszczyciele po rozgromieniu Stagnitów podejmowały u siebie beniaminka Mominę. Wynik mógł być tylko jeden - jeszcze większy pogrom. Tymczasem trener gospodarzy nie wystawił do pierwszego składu strzelca czterech goli z inauguracyjnego meczu, czyli Piotra Ruszkowskiego. Mało tego, piłkarz oglądał mecz dopiero z trybun! Ten brak jednak nie wpłynął jednak negatywnie na siłę napadu Niszczycieli. Desygnowany na miejsce Ruszkowskiego Olgierd Furgat co prawda nie wpisał sie na listę strzelców ani razu, ale wyręczył go drugi napastnik Tadeusz Bubczyk oraz wszyscy pomocnicy: Pasterski, Sowa i Turok. Już po pierwszej połowie było zatem 4:0 i tak też się skończyło. W drugiej, mimo wciąż miażdżącej przewagi, goście zajęli się już bardziej zabawą niż atakowaniem, aby oszczędzać siły na kolejne pojedynki, również te towarzyskie, które Niszczyciele dużo rozgrywają przez cały czas od początku sezonu (w najbliższym czasie z Celtikiem Glasgow i Hörby FF).
KS KRZAKI grały w drugiej kolejce z bardziej wymagającym rywalem - ze Stagnitami. Tu również wszystkie gole padły szybko, KRZAKI wiedziały, że nie będzie łatwo, dlatego ruszyły od razu do ataku. Już w 3. minucie Lambart Waselenczuk musiał wyjmować piłkę z siatki Stagnitów po strzale Wrocislawa Ciska. A w 12. zmusił go do kapitulacji Blogota Ciupierdo. Mimo straty na początku dwóch bramek gospodarze nie dali za wygtraną. Usilnie próbowali odmienić losy meczu. Ale mimo, że ostatecznie posiadanie piłki przez nich wyniosło aż 68%, często nie potrafili nawet przedostać się pod pole karne KRZAKÓW, nie mówiąc już o tworzeniu sytuacji bramkowych. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem faworytów 2:0, którzy tak samo jak Niszczyciele przewodzą w tabeli bez straty ani jednego punktu, ani gola.

Tymczasem nie tylko te dwie drużyny mogą poszczycić się tak dobrym bilansem po dwóch kolejkach. Obrona Pearl Jamu i Barcelony Dabie również jest jak na razie nie do przejścia. Pierwsza z tych drużyn pojechała do Ostrołęki. Tam już Pearl Jam, w odróżnieniu od pierwszego meczu kiedy grał z beniaminkiem, nie był faworytem. Wynik konfrontacji w meczu ze spadkowiczem z piątej ligi, na dodatek na wyjeździe, stał przed meczem pod znakiem zapytania. Okazało się jednak mimo obaw, że Narew nie ma nic do powiedzenia w starciu z ósmym zespołem poprzedniego sezonu. Zwycięstwo gości 1:0 nie odzwierciedla różnicy klas, jaka była widoczna. Zwycięską bramkę dla Pearl Jamu w piątej minucie strzelił Jardel Hames. W obronie tego zespołu zadebiutował Han Blohoviak, niedawny nabytek. Nie miał jednak za dużo okazji do pokazania swoich umiejętności i udowodnienia swojej przydatności w drużynie. Nie musiał.
Barcelona Dabie z kolei z tarczą wróciła z meczu z Orlętami Radzyń. Wygrała również 1:0, po golu Izydora Bentkowskiego w 57 minucie. Jak na razie tylko ten napastnik strzela gole w drużynie Barcelony (w zeszłej kolejce wpisał sie na listę strzelców dwa razy). Podobieństw z pierwszym meczem teamu z Dabii jest więcej. Otóż po raz drugi to rywal częściej atakował, więc wynik mógł być zupełnie inny. To po pierwsze. A po drugie, znów Barcelona dopisuje sobie komplet punktów po spotkaniu z beniaminkiem. Nie miała jeszcze okazji zagrać z kimś kto wiosną nie był jeszcze z siódmej lidze. Zatem wysokie miejsce w tabeli po dwóch kolejkach (tak samo jak bilans) nie musi świadczyć o tym, że zespół jest w stanie zagrozić największym faworytom. Może, ale nie musi.

Z grona beniaminków Strychowo, które spośród nich zapowiada sie najlepiej, wyłamało się w tej kolejce. Drużyna stała się pierwszym z nowicjuszy, która zapisuje na swoje konto pierwsze punkty i bramki. To znaczy jedna bramkę, ale za to przynoszącą zwycięstwo. Strychowo pokonało Slash Power, a szczęsliwym strzelcem okazał się Grzegorz Wojtkiewicz na siedem minut przed końcem meczu. Bardzo duże znaczenie co do takiego roztrzygnięcia miał fakt, który nie zdarza sie często na boiskach piłkarskich. Wyrzucony z murawy został napastnik Slashu Przemysław Tyskie... w pierwszej minucie meczu! Zatem już od samego początku gospodarze grali w przewadze. Takiej szczęśliwej sytuacji nie mogli nie wykorzystać, tym bardziej, że w następnym meczu, na boisku Niszczycieli, będzie o jakiekolwiek punkty zdecydowanie trudniej. Przy okazji spotkania Strychowa ze Slash Power warto dodać, że goście grali w eksperymentalnym ustawieniu - zupełnie bez lewego skrzydłowego (Duschenski), za to z pięcioma obrońcami (doszedł Borys Rudy).

czwartek, 26 lipca 2007

Inauguracja sezonu (1 kolejka)

Mecz kolejki:

ZKS Olimpia Elblag : Narew Ostroleka 2:2

Pojedynek mazowiecko-warmiński miał udowodnić, czy spadkowicz z Ostrołęki jest przez sześcioligowe zespoły do pokonania. O tyle ta informacja ciekawiła wszystkie drużyny, że w poprzednim sezonie drużyna przydzielona z 5. ligi, Schwarzenofen, ogrywała wszystkich bez wyjątku jak chciała i nawet przez moment nikt nie był w stanie odebrać jej awansu. Wszyscy po tym meczu mogą odetchnąć z ulgą. Narew Ostroleka pokazała, że można z nią, w odróżnieniu od Schwarzenofen, nawiązać równorzedną walkę.
Olimpia już od początku próbowała to udowodnić i zaatakowała bardzo agresywnie już od pierwszych minut. Opłaciło się, bo w 12 minucie Witalis Wiatrak umieścił piłkę w siatce. Po kolejnych dziesięciu minutach było już 2:0 dla drużyny z Elbląga (znów na listę strzelców wpisał sie Wiatrak). Ale z tą agresją piłkarze ZKSu przesadzili, bowiem już w 14 minucie od razu czerwoną kartkę zarobił Karol Abraszewski i przez prawie cały mecz Olimpia była zmuszona grać w dziesiątkę.
Po drugim golu gospodarze zaczęli oszczędzać swoje siły, gdyż mocno rozpoczęty mecz dał sie im jednak we znaki, a mając w perspektywie grę w osłabieniu nie mogli sobie pozwolić na dalszą agresywna grę. Wtedy drużyna Narwii wzięła sie do odrabiania strat, jakby czekała, aż gospodarze się "wyszumią". Spadkowicz wykorzystał grę w przewadze. W 35 minucie Cleto Ponce strzelił kontaktową bramkę, a jeszcze przed przerwą dorzucił drugą.
W drugiej części spotkania osłabiona Olimpia nie miała już sił ani pomysłów na atak, ani piłkarze Narwii, mimo przeważania na boisku, nie potrafili przedrzeć się przez obronę rywali, którzy całym zespołem cofnęli się pod własną bramkę i próbowali ratować wynik.
Ostatecznie zatem zespoły podzieliły się punktami.

Na innych boiskach:

Tylko remis spadkowiczów bardzo ucieszył faworytów ligi, czyli zespoły, które jeszcze niedawno bezskutecznie próbowały swoich sił w barażach o awans do piątej ligi (KS KRZAKI i FC Niszczyciele). Oznacza to bowiem dla nich, że między sobą będą rywalizować o pierwsze miejsce i którejś z nich w końcu uda się bezpośrednio awansować wyżej. Narew nie wygląda na zespół, który może stanąć im na drodze.
Obie wymienione drużyny już w pierwszej kolejce mocno wystartowały i dzięki wysokim zwycięstwom już teraz zajęły pierwsze dwa miejsca. A wcale nie miały byle jakich rywali.
KS KRZAKI podejmowały u siebie czwartą drużynę poprzedniego zespołu, czyli Kononowicz Team, z którą do ostatniego meczu przecież walczyli o podium. KRZAKI nie dały tym razem żadnych szans rywalowi i rozbiły go aż 5:0, całkowicie panując nad sytuacją (26 stworzonych podbramkowych akcji przy raptem dwóch przeciwnika). Najbardziej piłkarze (a głównie bramkarz) zespołu Kononowicz Team zapamiętają Wrocislawa Ciska, który strzelił trzy bramki (w 14, 34 i 89 minucie), po jednym dorzucili Blogota Ciupierdo (31) i Frederick Mohylowski (74).
Jednak mimo tak dużego zwycięstwa nad jednym z silniejszych rywali w lidze (biorąc pod uwagę tabelę końcowa z zeszłego sezonu), to nie KS KRZAKI obejmują prowadzenie. Jeszcze wyższym wynikiem mogą poszczycić sie bowiem FC Niszczyciele. Drużyna ta (również grając u siebie), rozprawiła się ze Stagnitami SSA6:0! Tu worek z bramkami otworzył Marcus Kochniarczyk (w 13 minucie spotkania), na 2:0 podwyższył Tadeusz Bubczyk (24). Potem był już koncert jednego gracza - Piotra Ruszkowskiego, który wpisał sie na listę strzelców aż czterokrotnie (29, 34, 58 i 89 minuta). Nie zdała zatem egzaminu zmiana ustawienia taktyki Stagnitów (z 4-4-2 na 4-5-1 czyli przesuniecie Mikolaia Malika z ataku do pomocy, oraz inne ustawienie obrony w porównaniu z końcówką poprzedniego sezonu).

W pierwszej kolejce doszło do sytuacji, kiedy troje beniaminków z zeszłego sezonu podejmowało obecnych debiutantów. I to u siebie. Ten potrójny pojedynek wypadł jednoznacznie na korzyść "starych", żaden z zespołów grających jeszcze do niedawna w siódmej lidze, nie dość, że nie zdołał wywalczyć choćby punktu, to jeszcze nie strzelił żadnej bramki.
Strychowo, które jako jedyne awansowało po zajęciu pierwszego miejsca w swojej lidze (pozostałe zawdzięczają przecież awans temu, że drużyny, z którymi przegrały rywalizację, były nieaktywne), nie dał rady Barcelonie Dabie. Mimo zwyciestwa gospodarzy 2:0, mecz był dość wyrównany i to Strychowo stworzyło więcej dogodnych okazji do strzelenia bramki. Jednak to napastnik Barcelony, Izydor Bentkowski wiedział, jak trafić do siatki i czyniąc to dwukrotnie (w 27 i 80 minucie) przechylił szalę zwyciestwa na korzyść ekipy z Dabii.
Orleta Radzyn nie stworzyły z kolei tak wyrównanego spotkania na boisku Pearl Jamu. Tam gospodarze przeważali dość zdecydowanie. Mecz ustawił szybko strzelony gol Georgea Fernkvista, który może się pochwalić pierwszą bramką sezonu - piłka po jego zagraniu wpadła do siatki już w czwartej minucie meczu. Pearl Jam spokojnie i zdecydowanie panował nad sytuacją, nie kwapiąc sie do ostrych ataków. Drugiego gola gospodarze dorzucili w 76 minucie (Jardel Hames) i po wygranej 2:0 mogli sie cieszyć z zaplanowanych trzech punktów w pierwszej kolejce. W obronie tego zespołu Mathie Makomskiego, który przeszedł na emeryturę, zastąpił rezerwowy Wiktor Kolbe. Nie zdążył dojechać bowiem kupiony dzień przed meczem z KSZO OSTROWCA za 82000 Euro nowy nabytek Pearl Jamu - Han Blohoviak, który miał zastąpić Makomskiego.
Najsłabiej, czego można było się spodziewać, wypadł debiut Mominie. Na własnym boisku nie dał im żadnych szans Slash Power. Może wynik 3:0 nie jest jakoś szczególnie okazały w porównaniu z osiągnięciem KRZAKÓW czy Niszczycieli, ale między Slash i Mominą wyraźna była duża różnica klas. Wystarczy zauważyć, że beniaminek nie stworzył ani jednej podbramkowej akcji przez całe 90 minut! Gospodarze wygrali zasłużenie po bramkach Barnaby Kasprzykowskiego (15), Przemysława Tyskie (27) i Mieszko Liermanna (63).

W sąsiednich ligach:

Div5.83

Schwarzenofen już zapomniał jak to jest nie wygrać walki o punkty. Rozpędzony po komplecie zwyciestw w 22 meczach 6 ligi pokonał już w piątej dywizji innego beniaminka, czyli Juventus Turyn aż 7:0 (i to na wyjeździe). Tak samo FC Lindego, również zwyciężył rywala na jego terenie aż 7:0. Z ta różnicą, że jego przeciwnik to spadkowicz z czwartej ligi! Tym bardziej wynik robi wrażenie (pomyśleć, że Lindego musiało rozgrywać baraże, żeby sie dostać do div5.83. Pozostałe dwa beniaminki poradziły sobie w pierwszej kolejce z różnym skutkiem. hutniczek przegrał na wyjeździe z Oksonz 2:3, zaś Klewinowo zremisowało z Pittsburgh Tychy 2:2. Liderem po inauguracyjnej kolejce został wicemistrz ubiegłego sezonu, Kolejorz, który pokonał Pro - Var... 17:0!

Div6.247

Aż trzech spadkowiczów w tym sezonie znalazło sie w tej lidze. Ajax Tychy, który spadł bezpośrednio, zremisował z Kozubnikiem 1:1, zaś zespoły, które przegrały baraże, odniosły zwycięstwa z beniaminkami: Vendigo z Francuzami Laziska 6:0 a DESPERADOS z Wisła Kraków 3:0. Jednak to Wylan (będący najbliżej awansu w poprzednim sezonie) jako pierwszy zasiada na fotelu lidera, bowiem pokonał innego debiutanta - SLASK WROCLAW aż 8:1.

Div 6.249

Spartak Novosibirsk udowadnia już na początku, że dla nich liczy sie tylko powrót do 5 ligi, zespół pokonał czwarte w poprzednim sezonie Hussary aż 10:0 (przegrani nie stworzyli żadnej podbramkowej akcji w czasie, kiedy Spartak aż... 54!). Wygrali również uczestnicy kwalifikacji do 5 ligi czyli Karpen i Brygada Kryzys z Sosnowca.

piątek, 20 lipca 2007

Ostatnia kolejka o pozostanie w 6.248

Tylko Pearl Jam w tej towarzyskiej "rywalizacji" z nieaktywnymi zespołami wyszedł z podniesionym czołem. Wygrał wszystkie trzy mecze pokonując w tej kolejce Jarandowo 5:1. Slash Power też teraz wygrał (z Blinkowem Rangers 3:1), ale chluby nie przyniosła im porażka z pierwszej serii rozgrywek z nieaktywnym KROSNO ZAWODZIE. Gdyby nie to, że był jedyną aktywna drużyna w swojej grupie i bez względu na wyniki miał zagwarantowane pierwsze miejsce, ta przegrana zaważyłaby na spadku do siódmej ligi!
W końcu wygrała też Momina, minimalnie 1:0 z Neiszami. Wobec jednak dwóch porażek w poprzednich spotkaniach istnieją obawy, że szósta liga to dla tej drużyny będą za wysokie progi.

poniedziałek, 16 lipca 2007

Ostatnie mecze kwalifikacji do div5.83

Niestety potwierdziły się spekulacje na temat braku awansów zarówno KS KRZEKÓW jak i FC Nieszczycieli. Ta pierwsza drużyna miała jeszcze teoretyczne szanse na zajęcie pierwszego miejsca. Tylko teoretyczne, gdyż dziś musiała pokonać zespół, który każdego rywala w tych barażach kładzie na łopatki, nawet tych będących o klasę lepszym od KRZAKÓW (Vendigo Białystok). I faktycznie, team Klewinowo, bo o nim mowa, nie dał najmniejszych szans KRZAKOM, strzelajac pierwszego gola już w 16 minucie. Jak sie potem okazało nie była to jedyna bramka, wręcz przeciwnie, rozpoczęła ona istny festiwal goli. Kolejne padały w 22, 45, 55, 57, 67, 69, 71, 74, i 80 minucie. Wszystkie dla Klewinowa. Porażka 0:10 powoduje, że KRZAKI zajęły ostatecznie dopiero 3 miejsce. Nie był to natomiast największy wynik tych kwalifikacji. Jeszcze wyższe zwycięstwo odniosło FC Vendigo. Jednak te 11 bramek, jakie wpakowali dla Karpen (11:0), było tylko aktem rozpaczy, gdyż i tak nie mieli prawa dogonić lidera, który zdobył komplet punktów. Zdzislaw Miarka, mimo wpisania sie sześciokrotnie na listę strzelców, nie może być zadowolony, gdyż w nowym sezonie będzie siał postrach tylko bramkarzom szóstoligowym.
Gratulujemy zatem drużynie Klewinowa, div5.83 wzbogaciło się o kolejnego silnego zespołu, który nie będzie się ciągnął w ogonie stawki, ale walczył o najwyższe cele, bo tymi barażami udowodnił duże predyspozycje (średnio ponad 7 bramek strzelonych na mecz, w lidze ponad 5).

Potwierdziła się również teza o tym, że z div6.247 awansują wyżej aż trzy zespoły. Oprócz triumfatora hutniczka (który wraca do 5.83) i Klewinowa, promocje zdobyło również FC Lindego. Ten zespół również wygrał grupę barażową. Jednak do ostatniej chwili nie było to pewne. W meczu z FC Niszczycielami przez całe spotkanie utrzymywał się moglibybezbramkowy remis, który co prawda dawał awans Lindego, grającego zdecydowanie lepiej. Jednak wystarczyłaby jedna kontra i na samym finiszu zespól mógłby zostać prześcignięty w tabeli przez DESPERADO HUNTERS, o ile ci by wysoko wygrali z Brygadą Kryzys. Do końca wiec było nerwowo, ale z drugiej strony docierały coraz lepsze dla Lindego wiadomości z drugiego stadionu. DESPERADOS wygrywali co prawda już po 19 minutach 2:0, ale z biegiem czasu okazywało się, że miały być to jedyne bramki tamtego spotkania.
Wszystko skończyło się dobrze dla FC Lindego bo w 87 minucie Jeronim Purzycki w końcu pokonał bramkarza Niszczycieli Laiutentego Nowackiego. Po tym golu cały stadion ogarnął szał radości, który trwał nieprzerwanie aż do końcowego gwizdka i jeszcze długo po nim.

Obie "nasze" drużyny grajace w barażach o awans wracają z nich na tarczy. Trudno jednak sprecyzować, która z nich sprawiła lepsze wrażenie. Niszczyciele przegrały wszystkie spotkania, ale pokazały się pod lepszym kątem (szczególnie w tym ostatnim meczu, w którym miały szansę na remis z zdecydowanie silniejszym rywalem). Natomiast KS KRZAKI dłużej zachowały szansę na awans, dzięki zwycięstwu w 1. kolejce z Karpen 4:2, ale potem już było tylko gorzej. I to dużo gorzej: klęska i z Vendigo Bialystok 1:7, i z Klewinowem 0:10. KRZAKI trzeliły zatem łącznie więcej goli - pięć (FC Niszczyciele jednego), ale straciły aż 19 (podczas gdy Niszczyciele "tylko" 8).

KS KRZAKI nauczyły sie, że baraże o awans to nie to samo co o pozostanie (które wygrały w poprzednim sezonie), natomiast dla FC Niszczycieli już poraz kolejny nie dopisało szczęście i poraz kolejny z rzedu nie udało sie zamienić wicemistrzostwa na awans.

sobota, 14 lipca 2007

2. kolejka kwalifikacji o pozostanie w lidze 6.248

"Kwalifikacji" jak wiadomo tylko z nazwy, bo wszystkie trzy aktywne drużyny będą w 6. lidze w nowym sezonie grały. Wszystkie mogą wiec je traktować jako taką rozgrzewkę i sprawdzenie aktualnej formy.
Pierwsza z nich Pearl Jam, już w normalnym, najsilniejszym składzie spokojnie, bez większego wysiłku pokonała Neisze SA (lepszą z dwóch nieaktywnych drużyn w tej grupie) 2:0, strzelając gole w I połowie meczu (oba autorstwa Jardela Hamesa).
Druga, Momina, tylko potwierdziła, że potrafi przegrywać z drużynami nieaktywnymi. Tak się stało i dzisiaj - porażka 0:2 z Jarandowem niestety chluby im nie przynosi.
Trzeciej z ekip - Slash Power - udało się zmazać blamaż z poprzedniej kolejki, kiedy przegrała z nieaktywnym KROSNO ZAWODZIE. Tym razem wyszła zwycięsko z pojedynku z SS Stokrotkami, wygrała 3:1, choć tu znów nie pokazała zdecydowanej wyższości, do 80 minuty było 1:1.

2. kolejka kwalifikacji do div5.83

Czarny dzień dla naszych dwóch drużyn grających w barażach o awans. Obie zostały sprowadzone na ziemię przez rywali z 5 ligi, którzy, mimo iż nie są w swojej najlepszej formie, udowodnili, że to za wysokie progi dla wicemistrza i 3. drużyny div6.248. W pierwszej grupie KRZAKI po dobrym początku - zwycięstwie z Karpen na wyjeździe 4:2 mogły mieć nadzieje na pozytywny rezultat. Jednak wtedy "wyskoczyło" Klewinowo, które gładko rozprawiło się z chcąc nie chcąc 8. drużyną piątej ligi FC Vendigo Bialystok aż 5:1. I stało się faworytem grupy. Ta druga kolejka miała zweryfikować, czy naprawdę Klewinowo jest tak silne, czy to Vendigo dopadł kryzys formy. I zweryfikowała. KRZAKI, żeby podjąć walkę o I miejsce miało też pokonać drużynę z Białegostoku. Tymczasem wersja o jej kryzysie się nie sprawdziła - KRZAKI przegrały z nią i to aż 1:7 ! Jedynego gola strzelił w 25 minucie Wrocislaw Cisek. Tylko że już wtedy zespół przegrywał trzema bramkami. Największym katem KRZAKÓW okazał się Zdzislaw Miarka, który zdobył aż cztery gole. Trzecia drużyna div6.248, mimo iż teoretyczne szanse na wygranie grupy jeszcze ma, może już zacząć się przygotowywać do ponownej rywalizacji o mistrzostwo 6 ligi. Nawet jeden punkt w walce z liderem jest nierealny do zdobycia (a potrzebne są 3 i doza szczęścia w związku z wynikiem drugiego meczu ostatniej kolejki). Jak bowiem nie przegrać z drużyną, która ogrywa jak chce rywala będącego od KRZAKÓW o klasę lepszym (porażka sześcioma bramkami o czymś świadczy). To raczej jasne, że lider, który w dwóch meczach strzelił o 12 goli więcej niż stracił (teraz pokonał Karpen aż 8:0), odniesie trzecie zwycięstwo i nie da nawet Vendigo żadnych szans na korespondencyjną walkę. Tutaj KRZAKOM nawet cud nie pomoże. Niestety.

Cud nie pomoże również FC Niszczycielom. Dziś wicemistrzowie div6.248 mieli wziąć rewanż za kwalifikacje w poprzednim sezonie, kiedy przegrali (między innymi) z DESPERADOS HUNTERS. Jednak rewanż się nie udał i Niszczyciele znów musieli uznać wyższość dzisiejszego rywala, przegrywając 0:3. Jak dotychczas straszą tylko nazwą, gdyż była to już ich druga porażka w barażach. Tym samym marzenia o awansie muszą odłożyć do następnego sezonu. Znowu. W drugim spotkaniu tej kolejki drużyna FC Lindego potwierdziła, że ta szósta liga, z której się wywodzi, jest zdecydowanie najsilniejszą ze wszystkich trzech, z których zespoły walczą o div5.83. Pokonała bowiem Brygadę Kryzys Sosnowiec - wicelidera ligi 6.249 (która przegrała rywalizację o mistrzostwo z Juventusem Turyn tylko różnicą bramek) aż 8:0. Zatem naraz aż trzy zespoły z 6.247 mogą znaleźć się w wyższej lidze rozgrywek. Lindego bowiem, tak samo jak Klewinowo, zajmuje pierwsze miejsce w swojej grupie kwalifikacyjnej.
Czy na pożegnanie baraży Niszczyciele sprawią niespodziankę i odbiorą punkty liderom w ostatniej kolejce (co ciekawe odnieśli najmniejszą porażkę w tej kolejce biorąc pod uwagę wyniki w obydwu grupach)?

czwartek, 12 lipca 2007

1. kolejka kwalifikacji do 6 ligi

O ile baraże o awans do ligi 5.83 są emocjonujące, o tyle z tych o pozostanie/awans do 6.248 zrobił się taki mini towarzyski turniej. Jak pisaliśmy wcześniej, nie przyniosą one żadnego rozstrzygnięcia z powodu dużej ilości drużyn nieaktywnych. Wszystkie trzy zespoły biorące w nich udział, które istnieją naprawdę, znajdą się bez tych kwalifikacji w najbliższym sezonie w 6 lidze. Dwie z nich spotkały się ze sobą już dziś i ten pojedynek był potraktowany wyjątkowo sparingowo. Trener Pearl Jam'u "walczącego" o utrzymanie, wystawił w tym meczu częściowo rezerwowy skład. I mimo, iż zespół stracił gola już w 3 minucie, i tak wygrał 2:1 (1:1). Udowodnił tym samym, że Momina nie będzie miała czego szukać w 6. lidze (tym bardziej, że tak naprawdę chyba nie chciała tego awansu, skoro w skończonym sezonie zajęła dopiero 9. miejsce w swojej 7. lidze przegrywając rywalizację z wieloma nieaktywnymi drużynami).

Jeszcze bardziej wakacyjnie swój pierwszy mecz w tych "kwalifikacjach" potraktował Slash Power, który nie potrafił zamienić na gola żadnej ze swoich akcji (rywal pozwalał na dużo pod własną bramką) i przegrał z nieaktywnym teamem KROSNO ZAWODZIE 0:1 po golu w 4. minucie.


1. kolejka kwalifikacji do 5 ligi

Kwalifikacje do div5.83

Z dwóch walczących o awans z "naszej" ligi, czyli div6.248 sukcesem może pochwalić się drużyna KS KRZAKI. Jak wiadomo baraże nie należą do prostych - trzeba udowodnić, że się jest właśnie tą najlepszą z trzech zdeterminowanych drużyn, którym do awansu zabrakło tak niewiele w trakcie właściwego sezonu i że to właśnie ona na ten awans najbardziej zasługuje. To po pierwsze. A po drugie, jakby było mało, zespół, żeby potwierdzić należne jej miejsce w wyższej lidze, musi jeszcze kogoś z niej "wypchnąć" udowadniając swoją wyższość.
Nie jest to więc takie proste jakby się mogło wydawać. Po 1. kolejce kwalifikacji bliższe spełnienia pierwszego warunku są właśnie KS KRZAKI, które z "dwumeczu" ligi 6.248 i 6.249 wyszły zwycięsko. Pokonały na wyjeździe Karpen - która, tak samo jak KS KRZAKI, zajęła 3 miejsce w swojej 6 lidze. Już do przerwy było 3:0 dla KRZAKÓW, druga połowa, mimo podjęcia jeszcze walki przez Karpen, była tylko formalnością. Ostatecznie skończyło się na 4:2.
Jednak mimo tego zwycięstwa wciąż daleka droga przed KRZAKAMI, ponieważ w drugim spotkaniu swoje wysokie aspiracje i umiejętności zaprezentował wicemistrz div6.247 - Klewinowo, które pokonało 5-ligowca FC Vendigo Bialystok (sklasyfikowanego wyżej o ponad 60.000 miejsc) aż 5:1 ! Już do przerwy było 4:0, a swojego hattricka zdobył Beryndiej Zabrzeski. Honorowego gola zespół z Białegostoku strzelił dopiero w 91 minucie.
Tak wysoki wynik tego meczu skłania do uznania Klewinowa za faworyta grupy. Zatem jeśli KS KRZAKI chcą awansować, to przed nimi wciąż dużo do zrobienia. Muszą bowiem również pokonać Vendigo, bo teraz jest raczej pewne, że Klewinowo wywiezie komplet punktów z meczu z Karpen. A potem walkę o awans będą musieli rozstrzygnąć w bezpośrednim pojedynku z Klewinowem. Oczywiście na swoją korzyść. (W przypadku remisu zadecyduje różnica bramek, którą prawdopodobnie Klewinowo będą miały większą od KRZAKÓW).

W 1. kolejce kwalifikacji doszło do wspomnianego "dwumeczu" div6.248 i div6.249. O ile pojedynek "trzecich miejsc" zakończył się zwycięstwem tej pierwszej z lig, to w walka wicemistrzów zakończyła się odwrotnym rezultatem. Znów do przerwy wynik brzmiał 3:0, ale na niekorzyść FC Niszczycieli, którzy w drugiej części spotkania odpowiedzieli tylko jednym trafieniem. Ta porażka z Brygadą Kryzys Sosnowiec może zamknąć drogę do 5 ligi naszym wicemistrzom. Chyba że wyniki spotkań innych kolejek ułożą się bardzo szczęśliwie.
Czyli? Na pewno utrudnieniem jest fakt, że w drugim z dzisiejszych meczów nie padł remis, choć było blisko takiego roztrzygnięcia. Trzecie w div6.247 FC Lindego dwa razy prowadziło z 5-ligowcami DESPERADOS HUNTERS i dwa razy ich rywale doganiali wynik. Za trzecim razem już się nie udało i po zwycięstwie 3:2 trzy punkty zapisuje na koncie FC Lindego. W takim wypadku najlepszy dla Niszczycieli byłby remis Lindego z Sosnowczanami a potem też co najwyżej remis Brygady Kryzys z DESPERADOS. I oczywiscie już tylko komplet punktów Nisczycieli wtedy by ich uratował. W przypadku, kiedy albo HUNTERSi albo drużyna z Sosnowca odniosłaby zwycięstwo w drugiej kolejce, szanse Niszczycieli na awans zmniejszyłyby praktycznie do zera (wtedy w najlepszym wypadku dwa lub trzy zespoły mogłyby skończyć kwalifikacje z 6-oma punktami i o awansie decydowałyby różnice bramek).
Takie dywagacje są na miejscu dlatego, że po pierwszej kolejce wygląda na to, iż tu jeszcze wszystko jest możliwe - nikt nie wygląda na faworyta grupy.

Zatem mimo odniesienia dwóch różnych rezultatów w tej kolejce kwalifikacji przez reprezentantów "naszej" ligi (KS KRZAKI wygrały ze swoim rywalem, FC Niszczyciele wręcz przeciwnie), żadna z tych drużyn nie jest ani na krok bliżej do awansu.

Klewinowo - FC Vendigo Bialystok 5:1 (4:0)
Karpen - KS KRZAKI 2:4 (1:3)

FC Lindego - DESPERADOS HUNTERS 3:2 (2:1)
Brygada Kryzys Sosnowiec - FC Niszczyciele 3:1 (3:0)